Wy sobie smacznie śpicie, a pod waszymi oknami odbywają się pościgi, wypadki, dramatyczne akcje… Tym razem było tak w okolicach ul. Chodeckiej i Łojewskiej.
Historia wydarzyła się w nocy z piątku na sobotę, ok. godziny 2:30. Dla kompletnie pijanego kierowcy volkswagena (jak później zmierzono miał 2,6 promila alkoholu we krwi) jazda na wprost ulicą Chodecką okazała się zbyt trudnym wyzwaniem.
Pisk opon i huk auta uderzającego w zaparkowaną skodę usłyszał interweniujący w innej sprawie na sąsiedniej ul. Łojewskiej patrol straży miejskiej. Po chwili obok zdziwionych strażników popędził sam volkswagen – uszkodzony i bez świateł. Strażnicy ruszyli w pościg, wkrótce dołączyli do nich policjanci i kolejne radiowozy, z „przewozówką” do izby wytrzeźwień włącznie.
Pościg nie trwał długo. Uciekający samochód rozbił się na sygnalizatorze świetlnym. Jego pijany kierowca trafił do szpitala. Po za nim na szczęście nikomu nic się nie stało.
A nam nasuwa się nietypowy wniosek: jeśli zamierzacie uciekać przed policją na Targówku – uważajcie na sygnalizatory świetlne…