List od naszej czytelniczki przekonuje, że nawet drobny remont, jeśli jest wykonany bezmyślnie, potrafi solidnie uprzykrzyć życie.
„Informowaliście o liftingu kładki nad Radzymińską przy ul. Skargi. Bardzo się cieszę, że mostek będzie jak nowy – ale teraz jeszcze powiedzcie w jaki sposób matka z dziecięcym wózkiem (ale też np. osoba na wózku inwalidzkim) ma się przedostać na drugą stronę Radzymińskiej???” – pisze do nas na mejla redakcja@targowek.to pani Iwona. I opisuje swoją niezbyt miłą przygodę:
„We wtorek, razem z moim 5-miesięcznym synkiem, chciałam dojść na przystanek autobusowy w stronę Zacisza. Gładko wjechałam z wózkiem podjazdem od strony Piotra Skargi, przeszłam przez całą kładkę nad ulicą, a na jej końcu… zobaczyłam oblodzone schody, płot całkowicie blokujący pochylnię do zjazdu oraz znak >Przejścia nie ma<. Pieszy, ryzykując złamaniem nogi, po tych schodach pewnie zejdzie. Ale kobieta z wózkiem i małym dzieckiem? Dodam, że oczywiście na otwartym wjeździe na kładkę nie ma żadnej informacji o tym, że z drugiej strony zjazdu nie ma…” – irytuje się pani Iwona, która jak niepyszna musiała wrócić z powrotem przez całą kładkę i zrezygnować z niewykonalnej podróży na drugą stronę ulicy.
„No bo niby jak mam teraz przejść przez Radzymińską? Wózek z dzieckiem na plecy i biegiem w poprzek jezdni, skacząc po drodze przez płotek? Albo naddawać pół kilometra w jedną stronę by znaleźć pierwsze przejście dla pieszych ze światłami za Gorzykowską, ewentualnie iść pół kilometra w drugą stronę do kolejnej kładki przy torach kolejowych?” – pyta retorycznie pani Iwona.
Nam jeszcze przychodzi do głowy teleportacja, desant z helikoptera i wypożyczenie tarczy drążącej tunel metra… A tak na serio – wykonawcom remontu najwyraźniej zabrakło wyobraźni oraz świadomości, że z kładki korzystają nie tylko młodzi silni mężczyźni. A wystarczyłoby np. odświeżać podjazd etapami, zwężając go o połowę, a nie zamykać od razu całość.
Na pocieszenie dla pani Iwony: remont mostku przy ul. Skargi powinien się lada chwila skończyć. Bliźniacza kładka przy DK Zacisze, której lifting zaczął się ciut wcześniej jest już gotowa.
„ewentualnie iść pół kilometra w drugą stronę do kolejnej kładki przy torach kolejowych?” – tam to nie ma sensu, bo kładka przy wiadukcie kolejowym w ogóle nie ma podjazdu. Zawsze mnie to wkurza, jak chcę dostać się rowerem na Szmulki.
Tak samo jest na Toruńskiej- wjeżdża się na ślimak rowerowy a z drugiej strony krata. Ale tam już wiecznie wszystko będzie rozgrzebane.
całkiem nowa kładka remontowa. bardzo ciekawy, kto na tym zarobił. ZŁODZIEJE!
Przy Naczelnikowskiej jest szyna po ktorej mozna wprowadzic rower ale wozka juz nie da rady.
torba x-bag przypieta do x-move’a wyglada duzo „eleganciej” :D
jakis znawca wozkow sie znalazl :) A ja sie nie polapalam, chociaz tez mam x-move’a :)