Jeszcze nie tak dawno nasza dzielnica przypominała Dziki Zachód. Jak w westernach gangsterzy chętnie i często sięgali po broń.
Wojnę gangów z lat 90-tych przypomniał nam w mailu do redakcji internauta Matej, który był świadkiem jej epizodu. Możliwe że ostatniego, bo w akcji, którą opisuje, górą była policja:
Czy nie rzuciły się gdzieś w oczy Państwu zdjęcia piwialni, pubów przy ulicy Wincentego? Prawie przy samym Drewniaku przy ul.Biruty, gdzie stoi teraz kiosk i przystanek autobusowy. Tak mi się przypomniały obrazy z dzieciństwa. To był rok 1990 lub 1992. Jeździł wtedy chyba 362, niestety większość ludzi nie pamięta że kiedyś coś takiego istniało w tym miejscu. Wysiadałem z Matką z autobusu a na ziemi leżeli gangsterzy i broń porozrzucana wokół nich. Trzymali ich na muszce policyjni antyterroryści, a ze środka pubu wyprowadzali kolejnych i bijąc w żebra kładli na ziemi. Matka mnie szarpnęła mocniej za rękę i jak wszyscy ludzie szybciutko oddalaliśmy się z miejsca tego zdarzenia.
Zdjęć pubu niestety nie mamy (może ma ktoś z czytelników? redakcja@targowek.info) Nie wiadomo też dokładnie o jaką akcję policji chodzi. Możliwe że sytuacja opisana przez naszego czytelnika działa się nieco później. Najgoręcej w pubie przy Biruty było w maju 1995 roku.
Po latach znamy w miarę dokładny opis egzekucji, do której doszło w tym miejscu. Strzelanina wstrząsnęła Warszawą, gdy Pershing i Dziad dopiero zdobywali sławę. W majowy dzień do pubu wszedł niejaki „Kapiszon”. W ręku trzymał radziecki pistolet makarow. Później zezna, że kupił go na Stadionie Dziesięciolecia od Rosjanina za 600 dolarów. Celem był „Szajba”, uznawany wtedy za bossa mafii na Targówku. Na procesie relacjonowanym przez Gazetę Wyborczą opisano, że ofiara stała oparta o ladę. W lokalu było kilkanaście osób. Wyglądało to mniej więcej tak:
„Chodź, wyjdziemy i pogadamy” – powiedział „Kapiszon”. „Jeśli masz strzelić, to tu” – odparł niedbale boss Targówka. Dostał kulkę. „Teraz ty” – otrzeźwiło „Gutka”. „K…, ja do ciebie nic nie mam” – udało mu się powstrzymać „Kapiszona”. Ale ten rozglądał się już za „Leonem”. Był w pomieszczeniu obok. Dostał trzy kulki. „Kapiszon” wrócił do „Szajby”. Ze słowami „ty k… nie możesz przeżyć” wypalił do niego jeszcze raz. I wybiegł.
To był dopiero początek porachunków. Kilka dni później w mieszkaniu na Szmulkach zginął kumpel „Szajby” i „Leona” – „Jugol”. Po kolejnych kilku dniach także jego konkubina, która była świadkiem śmierci kochanka.
Policja dość szybko powyłapywała „Kapiszona”, jego kompana „Di Palmę” i kilku innych szemranych typów z praskiego podziemia. Możliwe, że nasz czytelnik był świadkiem właśnie tego zatrzymania.
O co poszło gangsterom? „Szajba” już tego nie opowie. Znamy wersję „Kapiszona”. Herszt mafii zaproponował mu ściąganie haraczy. „Kapiszon” był byłym bokserem i ponoć bardzo postawnym facetem. Odmówił, pokłócił się z „Szajbą” i „Leonem” i mocno obił im buzie. Ci w rewanżu porwali go, postrzelili w nogi, dźgnęli nożem i zażądali 5 tys. dolarów. „Kapiszon” twierdził, że do pubu wszedł wyjaśnić sytuację, ale „Szajba” sięgnął za pazuchę i błysnął stalowym przedmiotem. Wtedy „Kapiszon” wypalił…
Sąd uznał, że takie okoliczności mogą być powodem złagodzenia kary. „Kapiszon” dostał 15 lat. Wyrok zapadł w 1998 roku. Szybkie obliczenia i… tak, tak, 15 lat właśnie mija.
smrek? przed przebudową obecneg ronda zaba
Ten pub był taki szary i miał jakiś kolorowy napis. Pamiętam jeszcze straszne błoto było w tym rejonie, a przy słupie energetycznym przy działkach (Rondo Żaba) była pętla autobusowa. Odrowąża była ulicą jednopasmową a przy wejściu do cmentarza od Odrowąża był również pętla tramwajowa tzw. awaryjna.
No i TA piekarnia z gorącymi świerzymi bułkami myyyyyyyyyyyyy a nie odświerzane mrożone ciasto w opiekaczu z chemią że niby prosto z piekarni a często produkowane w bułgari czechach heheh przechodziło sie obok Baru i nasypem na basen ! :)
Ten barek nazywał się SMREK. Mi właściciel tłumaczył, że to rodzaj górskiego świerka. Jeju – ile ja tam piwa wypiłem … Był dobrze usytuowany, wokół sporo przystanków, łatwy dojazd, a czekając na komunikację można było coś tam wypić, a powracając po ciężkim dniu pracy – odpocząć przy browarku. Pewnie i jakieś zdjęcia mi się zachowały. Jak znajdę – to prześlę. I tak mam szczęście, że nie biesiadowałem tam w dniu masakry, ale miałem inne zlecenie … ha ha ha
W kwestii smreka ;-)
Faktycznie, górale nazywają świerk jako smrek. Smrek to po naszemu świerk pospolity (Picea Abies).
Małe świerki nazywane są czapurami.
Skoro czytelnik napisał, że to była chyba linia 362 z której wysiadał, to na pewno nie był to rok 1990 / 1992, gdyż ta linia wystartowała 01.04.1996 (byłe 462)
na Targówku są same mordownie :/
Smrek – tak pamiętam:) były tam automaty do gier, można było kupić zapiekankę,hotdoga, colę wypić i gumy kulki z takiego wielkiego bębna… no i piwko oczywiście, kiełbaski z musztardą………frytki…szyby w nim były zawsze zaparowne …trochę syfku ale klimatycznie:) szkoda, że teraz nie ma żadnego pubu na rondzie żaba – to dobra lokalizacja na tego typu rzeczy..
Do „KAKA” : będą te zdjęcia Smreka? fajnie byłoby je obejrzeć :)..
KaKa do Oli : to były czasy aparatów analogowych, do których wkładaliśmy kliszę, na naszym rynku KRÓLowała marka Zenith, jak znajdę te cz-bi lub kol fotki – prześlę portalowi, a faktycznie pamiętam – były tam automaty do gier zręcznościowych, oraz stale brudne i tłuste szyby …
Do KaKa: tak wiem… to były zupełnie inne czasy :)Jeśli to nie problem, możesz kilka unikatowych fotek przesłać na mój adres e-mail: ola3@op.pl
Pozdrawiam!
Jaka dzielnica tacy gangsterzy – tandetny pistolet Makarowa, gdzie w latach 90 armia radziecka podobno robiła podobno wyprzedaż garażową za 600 dolarów?! Wtedy to był majątek. To nawet sprawa tego mechanika który niedawno z automatu strzelał, zasługuje bardziej na choć czarną i wątpliwą pamięć… Gangsterów już w sensie porwań jest znacznie mniej i całe szczęście – zwłaszcza dla uczciwych obywateli do tego płacących podatki w Warszawie jak ja. Sądzę, że to nie tylko zasługa wielu dzielnych stróżów prawa, czy faktu, że większe przekręty robią pewnie na podatku VAT(choć mimo, że czuję się jak głupiec będę uczciwie go płacił) – ale… Czytaj więcej »
Ja uważam, że pistolet Makarowa to bardzo udany model. Prosta konstrukcja, spory kaliber, małe rozmiary, dobra celność i szybkostrzelność, dodatkowo świetnie leży w dłoni.
Przepisy podatkowe należy szybko zmienić. Podatek dochodowy trzeba płacić tam, gdzie otrzymujemy pieniądze (wynagrodzenie), a nie tam, gdzie jesteśmy zameldowani. Na podatku VAT lepiej nie oszukiwać …
Warszawa jest miastem otwartym, więc trudno zakazać osobom urodzonym w innych regionach, pracy w naszej stolicy.
Oczywiście że podzielę się neutralnymi fotkami, jak je odszukam, przeskanuję, prześlę na adres e-mail.
Słuchajcie, to gdzie była ta strzelanina? Jeśli w barku SMREK to wiem gdzie to było (tuż przy torach tramwajowych). Natomiast w artykule piszą, że przy ul.Biruty czyli obok piekarni. Kojarzę tam mały bazarek i chyba był też barek.
PS. Do dzisiaj pamiętam zapach świerzego chleba, który czułem gdy czekałem na przystanku na autobus!!! Zgadzam się z PAMIĘTAM, że to było myyyyyyyyyyyy!!!!
Strzelanina była w Smreku, jakoś ok. 1992-1993, bo byłem przed maturą. Chyba to była wczesna wiosna, po tej akcji lokal był jakiś czas nieczynny, nad czym boleliśmy, bo lepszych frytek nie było na świecie :)
żaden smrek tylko był to bazarek który powstał róg biruty i wincentego kiedyś była piekarnia zaś od biruty skup butelek .troszkę browarów wypiłem i przy gitarze pośpiewałem
tak, to było w tym barze na bazarku obok piekarni
to nie było w Smreku!Smrek to był bar przy tramwajach-tam tez spotykała się żuleria ale aż takich ekscesów nie było-czasem dali sobie po ryju jak to ,,kumple-od kielicha”;)))a wyrok na Szajbie wykonano na bazarku przy Biruty-wejście było blisko od Wincentego-po lewej był sklep ogrodniczy a na wprost ta knajpa…to było jakby na tyłach piekarni-skądinąd cudownie pachnącej świeżym prawdziwym chlebkiem na całą ulicę…eeech żal,że tego już nie ma;(
Arek oddycha świeżym powietrzem. Takich jak On już dzisiaj nie ma !
pozdrawiam koleżka
Arlin ma rację, smrek był na rogu Wincentego i Wysockiego.Czy to była Żulernia? Być może,ale podejrzewam,że Twój tata tam zaglądał na piwo a mama i siostra na frytki.Co do tego baru na bazarku to nie wiem w ogóle czy miał nazwę.Potrzeba dobrego pióra żeby opisać atmosferę tamtych czasów,miejsc i wydarzeń.Możecie mi wierzyć na słowo ale i w jednym i drugim wiele się wydarzyło…Oj wiele.
To był barek u Praksedy na tyłach piekarni.
Szajba mial na imie Wiesiek to byl prawdziwy kot znalem go osobiscie jako jeden z pierwszych w wawie mial mercedesa 600s nosil kase reklamowkami prawdziwy gangus niestety zycie ganstera jest intensywne ale krotkie…
Przejeżdżałam dziś obok tego miejsca i pokazywałam mężowi gdzie była strzelanina..
Znałem Wieśka ale wiedziałem o nim tylko że ma metę.Był bardzo wesołym facetem.Przed mercedesem miał malucha.Byłem u Wieśka na weselu na ogródkach działkowych przy cmentarzu Bródnowskim
Dobre czasy :)
Szajba przyjeżdżał na ul. Hodowlaną prostopadła do ul Święciańskiej jak wjeżdżał tą 600 to zajmował większą część uliczki podjeżdżał pod dom hodowlana chyba numer 9 lub 11 zabierał Leona ogólnie obaj byli spoko chyba że im ktoś zalazł za skore . Pamiętam jak kiedyś Leon wpadł do domu z kolega ten jeździł Motorem Junakiem ach co to był za motocykl noo ale wpadli do domu powstawiali jakieś graty w okna i przygotowali się do strzelaniny pamiętam że nie minęło dużo czasu a pojawiło się na hodowlanej kilkanaście aut w tym Szajby obstawili chałupę samochodami żeby nikt się nie przedarł do… Czytaj więcej »
Znam Arka to zacny i dobry człowiek takich jak on już niema i nie będzie
Szajba czesto przesiadywal w barze kawowym wiedenski dzis to fitnes saturn lub pubie bayron przy radzyminskiej i tam wlasnie bylem swiadkiem jak dojechal go slynny malarz…powiedzial Wieskowi…jak sprzedaz jeszcze jedna butelke spirytusu bez mojej wiedzy to ci leb spadnie…pamietam tez jak Wiesiek przylecial helikopterem i wyladowal kolo kosciola…potem strzelal z kalacha na sylwestra…a na wielkanoc siedzac w swojej 600s rzucil petarde takiej mocy ze jak hukla to przod samochodu oderwal sie od ziemi!…niepozorny pan z wasem…
Wydaje mi się że ta piekarnia i cały ten „kompleks” stał mniej więcej jak teraz stacja BP. Pamiętam ten zapach świeżego pieczywa :) Jeśli chodzi o Szajbę to nie wiem czy do dobrze kojarzę ale miał chyba córkę, pamietam jak stałem z koleżką za małolata i mijała nas cała zapłakana i mówiła „zabili mi tatę”. Kojarzę że to było w tym czasie jak zabito Szajbę. Pamiętam też, jak jeden z wieżowców przy ul. Wegrowskiej otoczony był przez policję i kogoś szukali – wydaje mi się ze mieszkał tam Szajba. Ok działo się na Targówku :)
Szajba w tamtych czasach był bardzo mocny,pamiętam jak kupił autobus i zrobił tam pijalnie .najbardziej polecanym trunkiem była wódka z przemycanego spirytusu którym handlował Wiesław. ten Autobus nazywano „wesołym autobusem” Jeżeli chodzi o dzień zabójstwa, to pamiętam jak wracaliśmy z ojcem ze Śródmieścia na Targówek i widzieliśmy policję i gapiów koło bazarku.Tata już tego samego dnia poznał okoliczności jakie tam zaszły.pamiętam ,że ten barek na bazarku prowadziła taka fajna kobitka . Mój Brat nawet kumplował się z jej synem. Ona została później z tego co wiem objęta ochroną przez policję bo zeznawała w tej sprawie. Do tej pory mam jeszcze… Czytaj więcej »
Wiesiek z wygladu nie robil wrazenia dosyc niski pan z wasem mieszkal przy ul wegrowskiej 4 na parterze bloku ktory milal nazwe olimpijczyk bo na kazdym pietrze byla meta z wodka ktora wszyscy brali od Wieska…z charakteru przypominal slynnego dziada ktorego znal z bazaru…pomagal i wspieral biednych ludzi i sasiadow ale dla innych przestepcow byl bezwgledny i brutalny chcial wszystich sobie podporzadkowac…i to doprowadzilo go do smierci bo okazalo sie ze kapiszon i dipalma byli psychicznymi bandytami i zabili Wieska z zemsty…po tym jedna z jego corek wpadla w zle towarzystwo i popelnila samobojstwo…
Tak jak tu parę osób pisze. Lokal ten nie miał nazwy. Pomarańczowe dechy, przed wejściem skrzynki po piwie. Nie żaden SMREK, tylko w granicach bazarku przy Biruty. Piekarnia z wejściem od Wincentego też, a jak ją zamknęli to potem też był tam jakiś squat czy coś takiego. Jakieś tam jeszcze były warsztaty samochodowe oczywiście sklep ogrodniczy i kiedyś też skup butelek :) Pan Wiesław wesołym Człowiekiem był, to prawda. A Mercedes ten w 1998 miał tylko 7 lat od nowosci lub 8 mniej (sprzedaż w W140 rozpoczęła się w kwietniu 1991) Oj robił ten samochód wrażenie, wszyscy się jarali na… Czytaj więcej »