Ktoś tu kantuje: Google czy ratusz?

11
Share

Google udostępnił niedawno nową usługę: pokazuje na mapie ścieżki rowerowe w Warszawie. Te na Targówku wyglądają, jak rysowane przez trzylatka. 

 

Drogi rowerowe są po to, żeby dojechać rowerem z punktu A do punktu B. Niby wiemy, że na Targówku z trasami nie jest najlepiej, ale nowa mapa Googla po raz pierwszy tak dobitnie pokazuje, jaki chaos mamy w tym temacie. Trasy rowerowe to właściwie mini fragmenty, czasami ledwie kropki czy mikroskopijne przecinki. Nie ma mowy o jakiejkolwiek ciągłości czy chociażby logice. Żeby sprawnie przemieszczać się rowerem, ten powinien mieć funkcję latania.

 

Ścieżki rowerowe na Targówku zaznaczono na zielono / Google Maps

Ścieżki rowerowe na Targówku zaznaczono na zielono / Google Maps

 

Oczywiście sama mapa nie jest doskonała i sporo na niej niedoróbek. Nie ma na przykład popularnej ścieżki wzdłuż Odrowąża, ani nowej wzdłuż Trasy Toruńskiej. W tym ostatnim przypadku może dlatego, że wciąż nie poinformowano publicznie czy budowa trasy jest zakończona czy nie.

Na mapie uderza jednak, że ani jedna ścieżka nie została zbudowana od początku do końca z myślą o rowerzystach. Te małe punkciki to głównie skrzyżowania lub krótkie odcinki ulic, które akurat były remontowane i wciśnięto na nich fragmenciki ścieżki. Jako drogi rowerowe są zaznaczone na przykład nowe mostki  na Zaciszu (formalnie to ciągi pieszo-rowerowe). Ale już żeby dociągnąć do nich normalną ścieżkę? Nic z tego. Tu już nie da się zrzucić winy na Googla, to po prostu nieudolność i brak wyobraźni urzędników.

Dlaczego w Warszawie nie buduje się dróg z myślą o rowerzystach? To oni mniej zatruwają powietrze, zajmują mniej miejsca, nie tworzą korków i nie zapychają komunikacji publicznej. Mimo tego wciąż powstają (lub przynajmniej są remontowane) drogi dla samochodów, a rowerzyści może czasami mogą zmieścić się gdzieś z boku.

Jedyna ścieżka zbudowana ostatnio na Targówku – wzdłuż ul. Radzymińskiej – to w zasadzie wykorzystanie drogi technicznej obsługującej główną arterię. Urzędnikom (w tym przypadku to Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych)  nie chciało się nawet przebudować skrzyżowania ze Szwedzką i jadąc rowerem trzeba w tym miejscu dwa razy zatrzymywać się na światłach.

Tak planuje się komunikację w Warszawie w czasach, gdy cały cywilizowany świat stawia na transport publiczny i właśnie rowerowy. Nowy Jork zwęża ulice, żeby zmieścić na nich drogi dla cyklistów. W Holandii czy Danii uznano, że rowerzysta  może zniechęcić się czekając na światłach, więc buduje się bezkolizyjne ronda rowerowe nad normalnymi ulicami. Trasy szybkiego ruchu rowerowego to już na Zachodzie standard.

U nas wciąż pokutuje przekonanie wyrażone kilka lat temu przez jednego z wysokich rangą urzędników: „Warszawa to nie wieś, żeby jeździć po niej rowerem”. Zamiast tego stoi się w korku lub jeździ zapchanym do granic możliwości autobusem.

11
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx