„Pan Rowerzysta jak święta krowa” [LIST]

30
Share

„Chciałbym podzielić się paroma uwagami na temat rowerów, a raczej ich użytkowników w ruchu ulicznym” – pisze do nas pan Janusz. Czy zgadzacie się z jego punktem widzenia?

 

fot. policja.waw.pl

fot. policja.waw.pl

„Chciałbym podzielić się paroma uwagami na temat rowerów, a raczej ich użytkowników w ruchu ulicznym. Sprawa dotyczy nie tylko >naszego Targówka< lecz raczej szerszej skali – ale że dotyczy i nas, a często goszczę na tym portalu, to piszę tu.

Rowerzyści domagają się coraz głośniej równych praw na jezdni. Owszem, są pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego, ale zapominają, że to nie tylko uprawnia ich do bycia na drogach, ale i obliguje do przestrzegania i obowiązków.

Rowerzysta jak mu się podoba to raz jedzie jezdnią i nie zważa, że przy wąskich drogach tarasuje ruch, bo trzeba zgodnie z przepisami wyprzedzać go min. 1 metr (chociaż wzdłuż ulicy jest chodnik), a przy ruchu na np. ul. Wincentego jest to niewykonalne. Zaraz potem Rowerzysta przypomina sobie, że przecież bardzo fajnie jeździ się też chodnikiem więc dojeżdża do świateł i na przejściu dla pieszych „myk” na pasy i chodnik. Potem chodnikiem pomyka pomiędzy pieszymi i slalomem (często wcale nie ostrożnie) jedzie już jako „chodnikowiec”. Następnie dojeżdża do kolejnych świateł i krosem przemyka po pasach (choć powinien zsiąść z roweru i przeprowadzić go po pasach jak nie ma tam ścieżki rowerowej) na kolejny odcinek swojej jakże krętej drogi. Raz jedzie jako „szosowiec”, raz jako „chodnikowiec”. Nic sobie robi z tego, że też powinny obowiązywać go jakieś obowiązki np. oświetlenie czy ostrożność względem pieszych.

A jakie są reakcje jak pieszy wejdzie na ścieżkę rowerową? Już niejednokrotnie słyszałem jak taki nierozważny czyn kwitowany był stekiem inwektyw albo wręcz naumyślnie najeżdża się na pieszego (pomimo, że i tam powinno się zachować ostrożność jazdy).

Reasumując >Pan Rowerzysta< jak święta krowa ma tylko prawa, których domaga się coraz głośniej, ale jak wytknąć mu błędy to wtedy on jest biednym i poszkodowanym, bo inni piraci drogowi psują mu radość poruszania się po drodze.

Nie jestem przeciwnikiem jednośladów, ale krew mnie zalewa jak w korkach przeciskają się między samochodami i na kolejnych światłach znowu trzeba ich ostrożnie wyprzedzać – bo przecież bezpieczeństwo rzecz święta. A jak zachować bezpieczeństwo gdy na przejściu dla pieszych nagle jak meteor przelatuje przez jezdnię cyklista nie myśląc o tym, że nawet przy zachowaniu dopuszczalnej prędkości samochód nie zatrzymuje się w miejscu, a reakcja kierowcy nie zawsze liczona jest w nanosekundach?

Jak chcą jeździć po ulicach, niech stoją w korkach i czekają na wolną drogę!

Janusz (nazwisko i email do wiadomości redakcji)”

 

30
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx