Przed Wszystkich Świętych prowizorycznie naprawiono fragmenty muru od ul. św. Wincentego, ale prawie stuletnie ogrodzenie zasługuje już na solidny remont.
Kilka dni temu zagrodzony był chodnik pod cmentarnym murem, a na jego szczycie widać było uzupełnienia z cegieł. To prace kosmetyczne, bo tak naprawdę przydałby się generalny remont zanim dojdzie do nieszczęścia. Niecałe dwa lata temu w czasie wichury zawalił się długi na 30-metrów fragment muru od strony ul. Matki Teresy z Kalkuty przy Chodeckiej. Cegły po prostu posypały się na trawnik – na szczęście na zewnątrz cmentarza, a nie na groby i na szczęście na żadnego z przechodniów.
Pieniędzy na całościowy remont jednak nie ma. Ogrodzenie ma aż pięć kilometrów długości, 3 do 5 metrów wysokości, a ratusz jeśli sfinansuje remont cmentarnego płotu, to szybciej na Powązkach – tam ogrodzenie jest już tak pochyłe, że trzeba było je podeprzeć drewnianymi podporami.
A mur na Bródnie ma już w zależności od miejsca prawie 90 lat. Jak podaje strona Cmentarium, czyli nieocenione źródło wiedzy o warszawskich cmentarzach, zanim powstało pierwsze ogrodzenie, między grobami wałęsały się psy, pasły krowy z folwarku Pelcowizna, spustoszenie wśród nagrobków siali też złodzieje.
Pierwsze fragmenty płotu na dobre oddzieliły Targówek od Nowego Bródna, między którymi najkrótsza droga wiodła właśnie przez cmentarz. Wprowadzenie zamykanej na noc bramy „wreszcie pozwoliło zapewnić jaki-taki porządek na terenie nekropolii i przy okazji ukróciło traktowanie przez 'tubylców’ głównej alei cmentarnej jako skrótu miedzy imprezą na Targówku a Nowym Bródnie lub odwrotnie” – czytamy na Cmentarium.
Obecny mur powstawał etapami w latach 20-tych. W 1924 r. wzniesiono pierwsze fragmenty od południowego zachodu, rok później – północnego zachodu, a w 1926 r. – od południa. W 1927 r. powstało pełne ogrodzenie nekropolii.
Początkowo prowadziły na nią tylko dwie bramy, teraz jest ich osiem, ale to i tak za mało. W ubiegłym roku w Zaduszki przy jednej zrobił się taki zator z ludzi, że potokiem odwiedzających groby musiała kierować policja.
Warto dodać, że jeszcze w 1977 roku brama główna od strony św. Wincentego oświetlana była latarniami gazowymi, a do lat 60-tych podjeżdżały pod nią tramwaje. Linię zlikwidowano dlatego, że składy wciąż utykały przez kondukty pogrzebowe ciągnące na cmentarz.
nie piszcie bzdur. nic sie nie sypie tylko remontują wlasnie.
zajmijcie sie lepiej pomysłem ratusza na zlikwidowanie jedynego słusznego i najlepszego autobusu 517 !!!
HGW ręce precz o 517
Brak obiektywizmu jest faktem, zajmują się tylko promowaniem władzy i Palikota.
Zgadzam się z „True”. Czemu nie poruszą problemów: np frezowanie Św Wincentego itp.
Szkoda, że św. Wincentego nie jeżdzą już tramwaje. To była prawdziwa wielkomiejskość tej dzielnicy.