Jeśli ktoś zastanawia się, po co jest straż miejska, to właśnie po to, żeby takiemu cwaniakowi jazda po pijaku nie uszła na sucho.
O godz. 1.35 w nocy z soboty na niedzielę strażnicy miejscy jadący ul. Codzienną zwrócili uwagę na samochód… pod którym znajdowała się przewrócona latarnia. Kierowca stał obok auta i zastanawiał się, co robić.
Strażnikom opowiedział, że wpadł w poślizg i uderzył w latarnię. Zaznaczył, że wezwał już na miejsce policję i że nie potrzebuje pomocy lekarza. Strażnicy sprawdzili, czy rzeczywiście policja wie o wypadku. Okazało się, że kierowca chciał być taki sprytny i okłamał strażników. Policjanci oczywiście nic nie wiedzieli o rozwaleniu latarni.
Strażnicy wezwali więc kolegów w niebieskich mundurach i służby drogowe. W trakcie czekania na ich przyjazd kierowca próbował po prostu uciec. Wszystko wyjaśniło się po zbadaniu go alkomatem. Miał ok. 0.35 promila w wydychanym powietrzu. Teraz odpowie za jazdę po pijanemu.
Janek!!! Wstydziłbyś się.
Wstyd!Dlaczego nikt nie sprzątnął miejsca wypadku?Tafla 20m rozbitego szkła na chodniku przez cały dzień.Czy miejskie służby mają wolne w niedzielę?A może nikt ich nie powiadomił?
nie ma kasy pewnie. ale na kolejny durny skwerek są miliony
oj tam, oj tam – każdemu przecież zdarza się przejechanie się czasami po kielichu.. ludzie bądzcie ludźmi!
Na co jest straż miejska? na nic! artykuł sponsorowany? przecież patrol, który widzi wypadek, powinien sprawdzić trzeźwość kierowców. to ich psi obowiązek. żadna zasługa.