Dzieciaki bawiły się nieźle, lecz dorośli popisali się całkowitym brakiem wyobraźni. Mówimy tu o rodzicach tych dzieci, ale nie tylko.
Piękna pogoda w niedzielę zachęciła rodziny z dziećmi do spacerów i zabaw na powietrzu. Niestety, niektórzy z tym przesadzili: wczoraj wczesnym popołudniem zaobserwowaliśmy, jak duża grupa dzieci – razem ze swoimi opiekunami – weszła przez dziury w jeszcze niedokończonym ogrodzeniu na plac budowy nowego przedszkola przy ul. Sternhela na Zaciszu.
Na terenie przyszłego przedszkola stoją już częściowo gotowe elementy placu zabaw, z którego od września będą korzystać przedszkolaki, i właśnie na tych zabawkach skupiła się uwaga „gości”. Dzieciaki kręciły się na nowiutkiej karuzeli, śmigały z błyszczącej zjeżdżalni i wspinały po drewnianych domkach. Omijając porozrzucane tuż obok – jak to na placu budowy – gruz, złom, rury i inne niebezpieczne rzeczy…
- Dzieci bawią się na placu budowy, dorośli to bezkrytycznie obserwują
- Momentami na zamkniętym terenie znajdowało się po kilkanaście osób
- Tuż obok dziecięcych zabawek wciąż trwa budowa przedszkola
wszystkie zdjęcia: targowek.info
To, że zabawa na takim placu budowy podobała się dzieciom, oczywiście nie dziwi i nawet ciężko je za to krytykować.
Jednak bardzo wielu dorosłych zdecydowanie nie popisało się tutaj wyobraźnią i odpowiedzialnością.
Zawiedli rodzice dzieci, którzy zgodzili się, żeby ich pociechy bawiły się na placu budowy, świadomie narażając je na niebezpieczeństwo (zabawki jeszcze nie są oddane do użytku i mogą nie być w pełni sprawne) oraz naruszając cudzą własność (to nie będzie publiczny plac zabaw, tylko przedszkolny ogródek).
Skompromitował się wykonawca budowy, na której wczoraj po południu nie było żadnych pracowników – ani robotników (co w niedzielę jest oczywiste), ani ochrony (co dziwi) – zaś dziury w ogrodzeniu okalającym teren przedszkola „zabezpieczył” kilkoma napisami ostrzegawczymi i taśmą foliową (co zakrawa na skandal).
Ale nie popisali się też urzędnicy i samorządowcy z Targówka, którzy kilka lat temu zatwierdzili projekt i zbudowali mikroskopijną atrapę publicznego placu zabaw położonego tuż obok budowanego przedszkola. 80 procent jego powierzchni zajmują alejki i krzaczki, zaś wciśniętych w jednym z jego rogów zabawek jest tak mało, że dzieciom błyskawicznie się nudzą i szukają innych rozrywek. A jest to jedyny publiczny „plac zabaw” na całym Zaciszu…
Prawdopodobnie dzieci na placu budowy/zabawy przy ul. Sternhela niczego w niedzielę nie zniszczyły. Nie mamy też informacji, żeby podczas tej zabawy bez wyobraźni coś się komuś stało złego. Ale chyba nie można tego nazwać szczęśliwym zakończeniem.
Kompletny brak wyobraźni rodziców…
Tutaj winę ponosi wykonawca robót,ale rodzice też niestety się nie popisali
Ewidentnie wina jest rodziców – bo jeśli nawet wykonawca nie pilnuje (co też jest złe) – to właśnie oni odpowiadają za swoje dzieci. Tak jak nikt nie będzie pilnował glinianek z wodą jako kąpielisk czy lodowiska na rzece.
Sprostuje tylko że to będzie plac zabaw udostępniany publicznie poza godzinami pracy przedszkola.
Artykuł kiepski – szukacie taniej sensacji.
RTYT – skąd masz takie informacje? I jak się one mają do sąsiadującego ogólnodostępnego placu zabaw?
Tak w ogóle, to da się zaobserwować ostatnimi czasy, bardzo ciekawą postawę obywatelską działającą na zasadzie – widzę, że coś jest nie tak, ale zamiast powiadomić służby odpowiedzialne za utrzymanie porządku robię zdjęcia a potem publikuję. W ten sposób niestety porządku w tym kraju nie uda się zrobić.
Rysio – racja!
Jesteście śmieszni! Zlasowano i zmodernizowano Wam mózgi, pozostawiając jedynie plastikową, czerwoną lewą półkulę.
Brawo dla rodziców! Niech dzieci uczą się, że świat nie jest bezpieczny, etc … Być może nie tylko ich dziadkowie, ale i oni bawili się w dzieciństwie na gruzowiskach pomiędzy niewypałami.
Alina – Brawa dla rodziców przechodzących z dziećmi na czerwonym świetle. Niech je uczą, że świat nie jest bezpieczny. Brawa dla rodziców puszczających dzieci luzem w marketach budowlanych. Brawa dla tych samych na parkingach pod tymi samymi marketami i dla ich dzieci biegających między samochodami.
Nie porównuj tego co było kiedyś. Kiedyś dzieci były bardziej rozwinięte ruchowo. Teraz niestety mają tylko bardziej wyćwiczone kciuki.
Wiele pokoleń wychowało się na gruzowiskach,budowach,w pustostanach,w krzakowiskach,nie mieli lekcji szachów,pianina,chińskiego a też wyrośli na chwałę ojczyzny.
Rysiek,rób zdjęcia,nagrywaj,kręć,dzwoń do wszystkich możliwych instytucji,pisz listy i maile,nie daj się,walcz o lepszą POlskę dla dzisiejszych mniej rozwiniętych ruchowo dzieci.
Co mi pozostaje. Tylko współczucie.
Ale jakie służby mieli wezwać na te dzieci? Policję? Straż pożarną? GROM?
ZEP – Saperów z Kazunia skoro na placu były przedmioty przypominające niewypały. A tak na serio to ja naprawdę współczuję co poniektórym. Bo przecież łatwiej jest zrobić zdjęcie przepełnionego śmietnika, czy ludzi którzy bezprawnie weszli, w dodatku z dziećmi, na plac zabaw, i co gorsza potem tworzyć sensacyjne „artykuły” niż pomyśleć chwilę i zareagować od razu. Skoro nie wiesz gdzie zadzwonić, to ile lat żyjesz w tym kraju? Nie wiesz jakie służby odpowiedzialne są za utrzymanie porządku?
DON AL’D – czytanie ze zrozumieniem nie boli.