Być może to nie jest najważniejsza wiadomość tego tygodnia. Ale być może jest.
Przestraszonego kota, który siedział na parapecie okna na 10 piętrze bloku przy ul. Kowalskiego na Bródnie, zobaczył w środę rano mieszkaniec sąsiedniego bloku. Zwierzak prawdopodobnie wyszedł z mieszkania przez szparę w uchylonym oknie, ale nie potrafił już do niego wrócić – okno było tak uchylone, że kot ześlizgiwał się po szybie.
Mieszkaniec sąsiedniego bloku zadzwonił do straży miejskiej. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, ustalili z jakiego mieszkania kot się wydostał, ale nikogo wewnątrz nie było.
Ponieważ zestresowany kot coraz bardziej niebezpiecznie kręcił się po parapecie, strażnicy miejscy wezwali straż pożarną. Strażacy, jak zwykle przygotowani za każdą sytuację, wjechali drabiną na 10 piętro i zdjęli wystraszonego kociaka.
Potem strażnicy miejscy z patrolu ekologicznego odwieźli zestresowane zwierzę do schroniska na Paluchu, a informację o tym pozostawiono w portierni bloku – tak, żeby wracający do domu właściciele mogli szybko odebrać swojego kota.
I to jest jednak bardzo ważna informacja, prawda?
Prawie jak Strażak Sam
Biedny mały kotek
Nie prawie tylko lepiej. Oprócz tego taki kotek, jakby spadł komuś na głowę mógłby zrobić krzywdę. Swoją drogą – jaki jest najwyższy budynek w tej dzielnicy? W teorii można byłoby próbować liczyć kominy, ale to nie o to chodzi.
Głupek chciał wyjść na dwór.
Wnioski:
– trzymanie dzikiego tygrysa w mieszkaniu M[ileś tam] to barbarzyństwo
– w tej sytuacji należało na zewnętrznej powierzchni okna, na całej wysokości, przykleić jakąś matę, aby kić mógł się zaczepić pazurami i wdrapać
– ewentualnie spadochron dla kota + przeszkolenie; pierwszy skacze właściciel jako instruktor
Stosunek wielu osób do zwierząt pretenduje ich na wysłanie na przymusowe roczne dokarmianie zwierząt lub prace w schroniskach. Wielu jest np. na Zaciszu zwyrodnialców-mrów topiących koty albo strzelających z wiatrówki, wywożących je do lasu, czy paniuś wyrzucających koty na noc, żeby nie przeszkadzały w wylegiwaniu się albo zarzynaniu baterii w wibratorach.
a właściciele powinni za karę iść na kurs (płatny!!! z własnej kieszeni na rzecz straży poż. ) na temat jak zabezpieczyć mieszkanie gdy mamy kota….
Kiedyś dzwoniłam na Straż Miejską, Straż Pożarną i do Eko Patrolu gdy kot mojej sąsiadki zaklinował się w uchylonym oknie. W/w Służby odmówiły pomocy poprzez spychanie jedna na drugą, kto powinien się zająć tą sytuacją i 1,5 rocznym kotem. Na szczęście dodzwoniłam się (po godzinie wycia kota na całe osiedle) do sąsiada i przyjechał najszybciej jak mógł.