„Mam bilet miesięczny i jutro pojadę do pracy samochodem” [LIST]

28
Share

Skorzystaliście w Dzień bez Samochodu z komunikacji miejskiej? Nasz czytelnik też. Nie jest zachwycony.

 

„Chciałbym zapytać czytelników targowek.info jak im się jechało komunikacją miejską 22 września, w świąteczny Dzień bez Samochodu. Bo mi jechało się uroczo.

W poniedziałek ok. godz. 17:30 wracałem na Targówek z placu Bankowego. Jako pierwsze przyjechało 527. Zawsze jest w nim ciasno, ale tym razem załadowanie sięgało chyba 200 procent. Ściśnięcie pasażerów nic nie dało, bo autobus nie ruszył – był tak przeładowany że nie zamykały się drzwi. Za nim z miejsca zrobił się korek w stronę trasy W-Z. Po kilkunastu (kilkudziesięciu?) próbach kierowca wyprosił część ludzi, pogrzebał w mechanizmie i drzwi zaczęły działać. W międzyczasie dopchało się jeszcze parę osób (sporo zostało na przystanku) ale udało się ruszyć.

Trudno wcisnąć się do autobusu m.in. na przystanku na Trockiej

Autobus na Targówek /fot. archiwum

527 z kilkuminutowym opóźnieniem przetoczyło się pod Zamek Królewski. Tam nie zamierzał wysiąść nikt, wsiąść chciało kolejne kilkadziesiąt osób. Tyle, że drzwi znowu odmówiły posłuszeństwa i autobus się rozkraczył zupełnie na lewym pasie, przy okazji blokując wszystkie tramwaje.

Z „mojego” 527 wyskakiwali ludzie, z tramwajów wyskakiwali ludzie, wszyscy omijając jadące jezdnią samochody rzucili się do kolejnych autobusów, które lawirując między zablokowanymi pojazdami podjeżdżały prawym pasem. Udało mi się wepchać do 160. Stu innym ludziom także (sporo zostało na przystanku). Tyle, że przeładowany 160… też się rozkraczył, tym razem blokując prawy pas ruchu i już kompletnie zatrzymując trasę W-Z w stronę Pragi i Targówka.

Impas trwał dobre 10 minut, aż wreszcie jeden z przeładowanych autobusów pozbył się pasażerów i powolutku, mrugając światłami awaryjnymi ruszył przez most, odblokowując przejazd. W trzecim z kolei autobusie (wybaczcie, w tłoku nie udało mi się dojrzeć numeru) udało mi się dotoczyć do placu Wileńskiego, gdzie z ulgą przeskoczyłem do autobusu 120. On nie jedzie z centrum, więc musi być trochę mniej zatłoczony – myślałem.

I cześciowo miałem rację: wprawdzie przód i tył pojazdu były pełne, ale za to przy środkowych drzwiach 120-tki było wyjątkowo luźno. W zasadzie nie było tam nikogo, nie licząc dwóch mężczyzn z czerwonymi twarzami (w tym jednego o wzroście i zasięgu ramion Władymira Kliczki), którzy bezceremonialnie popijając piwko z butelki całkowicie blokowali drzwi…

Dziękuję za wspaniały Dzień bez Samochodu. Było mi tym milej, że choć połowa z umęczonych pasażerów z łaski miasta nie musiała kasować biletów, to ja za tę komfortową podróż komunikacją miejską zapłaciłem pełną stawkę. Mam bilet miesięczny ZTM i myślę, że jutro pojadę do pracy samochodem”

(imię i nazwisko do wiadomości redakcji)

28
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx