Zygmunt Miłoszewski to jeden z najbardziej znanych polskich autorów kryminałów. Nie wiadomo jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby nie zamieszkał w pewnym bloku na Bródnie…
Kto jeszcze nie czytał Miłoszewskiego, powinien szybko nadrobić. „Uwikłanie”, „Ziarno prawdy”, „Gniew” czy „Bezcenny” wciągają na dobre. To najbardziej znane pozycje Zygmunta Miłoszewskiego, za które doceniła go redakcja Tygodnika Polityka i w grudniu 2014 r. nominowała do Paszportu w dziedzinie Literatura – chyba najbardziej prestiżowej nagrody dla młodych twórców.
Nie każdy jednak pamięta, że zanim napisał swoje największe bestsellery, autor debiutował thillerem pt. „Domofon”. To mroczna historia o… bloku na Bródnie. I to nie jakimś tam anonimowym, tylko konkretnym bloku za Aldikiem (dawniej Tesco) – przy ul. Kondratowicza 41.
Fabuła streszcza się mniej więcej tak:
Do paskudnego bloku na Bródnie wprowadza się dwoje młodych ludzi, świeżo poślubieni Agnieszka i Robert, którzy przyjechali do stolicy z prowincji, by zacząć lepsze życie. Ich pierwszy dzień w nowym miejscu nie zaczyna się jednak zbyt dobrze: na zalanej krwią klatce schodowej leży człowiek bez głowy…
Ale to dopiero początek koszmaru. Groza narasta, aż w końcu blok dosłownie zamyka się, więząc wewnątrz bezradnych mieszkańców. Czy to tylko zbiorowa histeria, czy też działa ciążąca na tym miejscu klątwa?
Zagadkę usiłuje rozwikłać trójka bohaterów: Agnieszka, której mąż ulega mrocznym siłom czającym się w bloku, dziennikarz alkoholik Wiktor, który zmaga się z własną traumatyczną przeszłością, i skłócony z rodzicami maturzysta Kamil. Czego dowiedzą się o strasznym domu i o samych sobie?
Krytycy docenili w książce przewrotny czarny humor, żywe tempo i doskonałe obserwacje z życia. Ci najbardziej życzliwi nazwali autora nawet „polskim Stephenem Kingiem”.
Dlaczego Miłoszewski umiejscowił mroczną historię akurat przy Kondratowicza? Wyjaśniał to w jednym z wywiadów:
Wymyśliłem to, kiedy razem z bratem jechaliśmy windą w bloku na Bródnie, robiliśmy sobie jaja i zastanawialiśmy się, w ilu potwornych horrorowych scenach można by taką windę wykorzystać.
Oczywiście poszliśmy na miejsce i okazuje się, że blok, jak blok, a winda całkiem zwykła. Ale wystarczy uruchomić wyobraźnię…

Niby zwykła winda w bloku przy Kondratowicza 41. Ale kto wie, co kryje się za drugimi drzwiami do windy towarowej? / fot. targowek.info
Bardzo dobra, klimatyczna książka :)
właśnie tak wyobrazalam sobie te winde wiedzac o ktorym bloku pisze autor. ksiazka… hmmm… warto przeczytac bedac mieszkancem okolicy, bo mozna sie dowiedziec ciekawych rzeczy. o samej tresci, fabule itp. rozpisywax sie nie bede, jako ze nikt recenzji nie wymagal.
Co za g***… mieszkam s tym bloku od 27 lat i nigdy nie słyszałem o takim syfie… racja typów z prowincji w Warszawie nie brakuje, ale z tym typem bez głowy to żeś chłopie przesadził. Nie oglądaj tyle filmów hahaha
Nawet takiej windy w moim bloku nie ma ! Buhaha co za g***
Ej! Moje kochane Bródno! A bloki paskudne – to prawda! Chyba przeczytam :)
do @Bródno – akcja dzieje się w 2002 r., a wtedy były dokładnie takie windy :) Moi rodzice mieszkają od 1975 r w bloku naprzeciwko, sama mieszkałam tam do 24 roku życia (również podczas akcji utworu), więc książkę czytam z ogromną frajdą :) Autor znakomicie wykorzystał wszystkie blokowe „strachy” – coś / kogoś, kto czai się za zamkniętymi drzwiami towarówki (sama jako dziecko i nastolatka trzymałam stopą za plecami półotwarte drzwi do windy, gotowa do wyskoczenia, jednocześnie sprawdzając kłódkę na drzwiach wewnętrznych :); grozę paskudnych labiryntów piwnic; mrożące krew w żyłach historie o kończynach odciętych przez niespodziewanie ruszającą windę (tak… Czytaj więcej »
mieszkałem w bloku obok .chętnie przeczytam
Za tymczasem drzwiami jest agencja towarzyska! Klucze można odebrać w ratuszu!
Czy ktoś wie jaki tytuł tej książki?
Najstraszniejsze w całej historii jest to, że WIELKI GRAFOMAN, przepraszam PISARZ, musiał zamieszkać w paskudnym bloku na Bródnie!!!
Skoro mu się nie podobał, to po co w nim mieszkał? Jest tyle pięknych domów w Warszawie, a jeszcze więcej w okolicy Warszawy…
Redakcja portalu piszącego o Bródnie raczej nie powinna powielać stereotypowych opinii krążących o dzielnicy wśród innych mieszkańców miasta, a zwłaszcza przyjezdnych.
ah te bloki powinny być zburzone tak jak połowa zapuskudzonego bródna
Moskwa :)
Kto dziś wie, co to Moskwa?
Każdy kto mieszkał na Bródnie w latach 70-2k wie co to Moskwa, Szanghaj czy Pekin :P
Albo ścieżka, której już nie ma…
Ciekawe, czy piwnice takie same, jak w powieści.
Witam szanowne grono osób mieszkających na ulicy kondratowicza 41. Ja też mieszkałęm w tym bloku,dawno temu i pamiętam co to znaczy moskwa czy ścieszka ….każde podwórko miało jakąś nazwe…Ciekawe jak tam teraz jest?. Ale wiem jedno pamiętam lata 80te i 90te i prosze mi wierzyć że tam było bardzo wesoło …jak nie nalot policji bo w środkowej klatce czyli 3ciej mieszkali rosjanie nie trudniący się całkiem legalnie no i kominiarze ich ściągali to znowy komuś ukradli koła albo poprzebijali opony. Albo wieczne siedzenie pod drzewkiem na ławce przy hydroforni pijaczków w towarzystwie naszych sąsiadów nie stroniących od alkoholu. .W piątej… Czytaj więcej »