„Pospiesznym” autobusom pokonanie tego skrzyżowania zajmuje więcej, niż dojazd do niego z Dworca Wileńskiego. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi codziennie traci tu mnóstwo czasu i nerwów. Miejski Inżynier Ruchu nie widzi problemu.
Kuriozalny zakręt korkuje się od wielu lat, ale ostatnio czas oczekiwania na przejazd przekroczył wszelkie granice. Chodzi o skręt z ul. Radzymińskiej w lewo w Młodzieńczą w kierunku Bródna i Zacisza. Kursują tędy autobusy 512, 527 i E-7, ale mimo tego nie wydzielono do skręty specjalnego pasa. Cykl świateł jest tak krótki, że między samochodami jadącymi od strony Marek daje radę przecisnąć się 4-5 samochodów albo jeden autobus.
W efekcie pokonanie skrzyżowania w drodze z centrum w godzinach szczytu zajmuje nawet 20 minut. To więcej niż dojechanie tu z Wileńskiego.
O przeróbkę kuriozalnego rozwiązania apelowali do ZDM-u już radni.
Teraz sytuację opisał prowadzący bloga warszawazacisze.blox.pl:
„TO OD LAT PRZECHODZI LUDZKIE POJĘCIE! Urzędnicza niemoc (a może złośliwość) powoduje, że wypełnione po brzegi pasażerami autobusy 512, 527, E7 czekają po kilka kolejek na skręt w lewo. Zajmuje on więcej czasu niż jazda z Wileńskiego na Zacisze. To jakaś paranoja!” – pisze w emocjonalnym wpisie bloger.
Przy tej okazji odezwał się do nas czytelnik Michał, który od kilku miesięcy koresponduje z ZDM-u w tej sprawie. Wcześniej miejski inżynier ruchu twierdził, że skrzyżowanie wymaga przebudowy, a ta będzie miała miejsce dopiero wraz z zakończeniem remontu Łodygowej (za trzy lata, o ile znowu nie wycofają się z obietnic).
Michał ma pomysł, jak usprawnić przejazd, nie zmieniając geometrii skrzyżowania, bez nowych sygnalizatorów i praktycznie bez kosztów.
– Chodzi o to, aby samochody jadące ul. Radzymińską od strony Marek zatrzymać na skrzyżowaniu z ul. Młodzieńczą o 10-15 sekund wcześniej niż te jadące od Dworca Wileńskiego. Tak jak to zrobiono właśnie na ul. Młodzieńczej. Gdzie najpierw na kilka sekund zielone mają kierowcy wyłącznie jadący od ul. Kondratowicza, później jadą samochody w obydwie strony, a później na chwilę zielone mają tylko kierowcy jadący od ul. Łodygowej (i skręcający w lewo w Radzymińską). Dzięki temu (bez oddzielnego sygnalizatora!) rozwiązano problem lewoskrętów w obydwie strony Radzymińskiej – tłumaczy nasz czytelnik.
W praktyce w ciągu 10-15 sekund, ale bez ruchu z przeciwka, na skrzyżowaniu skręcałoby znacznie więcej samochodów i autobusów niż obecnie. To wprawdzie nieco utrudni przejazd z Marek ul. Radzymińską w kierunku centrum, ale przecież kierowcy z podwarszawskich miejscowości dostali właśnie poszerzony most Grota.
Co na to ZDM? Oczywiście twierdzi, że nie da się nic zrobić i powołuje się na opinię miejskiego inżyniera ruchu, który ponoć zajmował się sprawą… trzy lata temu.
Maciej zwraca uwagę, że wkrótce będzie jeszcze gorzej, bo w czasie budowy metra zamknięta będzie ulica Trocka, a więc inny dojazd z Targówka na Bródno. Lewoskręt przy Jórskiego zapewne zapcha się jeszcze bardziej po otwarciu bazarku przy Radzymińskiej.
Ciekawe co jeszcze musi się stać, żeby ktoś zajął się sprawą?
zdjęcie na górze: skrzyżowanie ul. Młodzieńczej i Radzymińskiej/ fot. archiwum targowek.info
Dobrze mówią polać im! Tam co się dzieje to masakra jakaś, czasem mam ochote jechać autobusem na wprost i się przejść przez skrzyżowanie i przesiąść w kierunku Bródna już za tym skętem niż tam stać …
Cicho siedzieć! Kto krytykuje ten Polskę (ten kraj) podpala! Frustraci!
Jeszcze więcej samochodów.
Ja też pisałem do ZTM i ZDM, odpowiedź: fak ju.
Jedyna rada, to pozbyć się ze stanowiska miejskiego inżyniera ruchu „Nie da się”Galasa.
Ten facet zbyt wolno myśli i do tego boi się podejmowania decyzji.
Ile to lat czekaliśmy na możliwość pojechania na wprost, z prawego pasa przeznaczonego do skrętu z Matki Teresy w św.Wincentego ? Z Gilarskiej w Matki Teresy umożliwiono to już dawno,a w przeciwnym kierunku przez lata nie było zgody na analogiczne rozwiązanie. Po latach przemyśleń i analiz „Nie da się” łaskawie wyraził zgodę.
autobusy łapią kilkunastominutowe opóźnienia na tym cholernym zakręcie bez oddzielnego zielonego. Przez to, że brak tam świateł i można nieźle utknąć do lewoskrętu wielu kierowców jadących na Bródno wybiera wcześniejszy zjazd ze światłami w ciąg uliczek osiedlowych jórskiego, gilarska pomimo że sama droga jest tam o wiele gorsza bo i dłuższa no i „zaprogowana”.
Szanowni Państwo, ponawiam swój wpis, który wczoraj zamieściłam na Zacisze.info Lewoskret pojawi się jak będa prowadzone prace przy Lodygowej. Pisma naprawdę niczego nie przyspieszy i to nie pisma do ZDM bo to nie ZDM wykonuje inwestycje tylko Zarząd Miejskkich Inwestycji Drogowych. Przetarg zosotanie ogłoszony na początku roku.
@KATARZYNY: Zanim zrobią to skrzyżowanie w ramach remontu można w jeden dzień ułatwić przyjazd dka tysięcy mieszkańców Bródna i Białołęki.. Koszty zerowe tylko tyle ile kosztuje praca jednego elektryka przez godzinę. Czy naprawdę musimy czekać na Łodygową?? Czyli jakieś 2 lata??
Nie wierzę, że żyjemy w XXI wieku czytając takie głupoty. „Nie da się”, „to nie ZDM tylko Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych”, „potrzeba przetargu”. Albo ktoś w tym mieście ogarnia wszystkie sprawy i działa na rzecz jego mieszkańców, ale naprawdę to państwo istnieje tylko teoretycznie.
stoje tu w 512
udalo sie! 9 minut
Pani Katarzyno, a Pani łyka te tłumaczenia jak pelikan. Od tego są radni żeby takich odpowiedzi w imieniu mieszkańców NIE AKCEPTOWAĆ ! Super, że widać Pani aktywność, ale szkoda że ogranicza się ona do zadawania pytań i uzyskiwania na nie odpowiedzi, z których nic kompletnie nie wynika (podobnie było z windą w OPS).
Prosimy przeczytać uważnie artykuł. Czytelnikowi nie chodzi o lewoskręt, tylko o zmianę cyklu świateł o 10-15 sekund. Za to naprawdę nie odpowiada ZMID…
Miejscy inżynierzy ruchu biorą w tym mieście pieniądze za NIC nierobienie i chyba jedzenie pączków popijając kawę. Podobna sytuacja jest na skrzyżowaniu ulicy Poligonowej z Ostrobramską – z Poligonowej aby pojechać prosto i przeciąć ostrobramską czy w drugą stronę jak się kierowcy sprężą to na jednych światłach przejedzie z 6-7 samochodów – wystarczyłoby wydłużyć o 5 sekund światła – to taki problem dla tego miasta i urzędasów HGW ?
A druga sprawa to jaki problem Inżynier ruchu widzi w tym, aby skręty na Radzymińskiej w lewo w obu kierunkach były bezkolizyjne? takie rozwiązanie świetnie sprawdza się już w kilku miejscach i świetnie się spisuje. Czy u nas zawsze musi być tak aby być w tyle za cywilizowanymi krajami? W Wrocławiu i mniejszych miejscowościach na śląsku nad skrzyżowaniami jest nawet odmierzany czas do zmiany świateł co bardzo podoba się kierowcom.
Koszmarne skrzyzowanie, dojezdzam do pracy ok.2,5 godziny dziennie (tam i z powrotem na Skarbka z Gor). Codziennie tkwie na tym skrzyzowaniu , jest to bardzo meczace i frustrujace :(