Dziś rocznica śmierci Grzegorza Ciechowskiego. Przeczytajcie wspomnienia jego córki Weroniki o ostatnich latach życia wielkiego muzyka, które spędził na Targówku.
Grzegorz Ciechowski, muzyk, poeta, tekściarz, kompozytor, lider kultowego zespołu „Republika”, słynny „Obywatel G.C.”, zmarł przedwcześnie 22 grudnia 2001 roku w wieku zaledwie 44 lat. Pochodził z Tczewa, w swoim życiu przeprowadzał się do kilku różnych miast Polski, ale kilka ostatnich – jak się okazało – lat życia mieszkał na Targówku, a konkretnie na Zaciszu.
Nam jest szczególnie bliski, bo oprócz prywatnego podziwu dla jego twórczości, to po akcji zorganizowanej przez targowek.info jego imię otrzymał skwer z fontanną przy ulicy Kondratowicza, na granicy Zacisza i Bródna (więcej o Skwerze Ciechowskiego – czytaj tutaj).
Jak wyglądało życie Grzegorza Ciechowskiego w naszej dzielnicy? Rąbka tajemnicy uchyla jego córka Weronika Ciechowska–Weiss, której wspomnienia ukazały się w tym roku w książce Anny Sztuczki i Krzysztofa Janiszewskiego pt. „My lunatycy. Rzecz o Republice”.
Fanom „Republiki” polecamy całą książkę, a mieszkańcom Targówka dedykujemy jej fragment, czyli właśnie opowieść Weroniki Ciechowskiej, która końcówkę lat 90. i początek lat dwutysięcznych spędziła ze swoim tatą w naszym sąsiedztwie. Przeczytajcie fragmenty jej wspomnień:
„Z domu w Falenicy przeprowadziliśmy się na ulicę Wojskową [na Zaciszu – przyp. red.]. Nie mieliśmy już ogrodu ani lasu, więc warunki były zupełnie inne, ale okolica była spokojna i miło było po niej spacerować. Studio Taty było zaraz po prawej stronie od wejścia do mieszkania. Nie było ono tym razem w piwnicy, lecz w garażu, więc codziennie słyszeliśmy, jak pracował. (…)
Na naszym osiedlu przy ulicy Wojskowej mieliśmy świetnych znajomych. Na początku przyjaźniłam się Inką, latałyśmy wokół osiedla i udawałaśmy konie. Potem zaczęłam odwiedzać Inkę w jej domu. Raz wybłagałam, żeby Tata pozwolił mi u niej nocować – daleko nie było, jakieś 50 metrów od naszego budynku. Zanim mnie odprowadził, zapakował mi wieeelką torbę, w której była nawet poduszka, gdyby nie mieli zapasowej, ręcznik i pasta do zębów, też na wypadek gdyby nie mieli. (…)
Kolejnym ważnym wydarzeniem było otwarcie Skweru Grzegorza Ciechowskiego na Targówku w Warszawie. Udało mi się urwać z pracy [w USA – przyp. red.] i przyjechać. Cudownie było widzieć, że ludzie też przeżywają to wydarzenie i są uradowani. Miło było porozmawiać z fanami Republiki, znajomymi. Jest to szczególnie ważne, ponieważ nazwa tego skweru zostanie tam na zawsze, tak jak pamięć o moim Ojcu.”
zdjęcie na górze: moneta z wizerunkiem Grzegorza Ciechowskiego wybita przez Narodowy Bank Polski w 2014 r. /fot. NBP
Skoro dzisiaj rocznica to ja się pytam gdzie jest koncert? Wielu już nie pamięta o Panu Grzegorzu. Taka cykliczna impreza wbiłaby się ludziom do głowy.
Wspaniały artysta ,popieram pomysł cyklicznych koncertów. Myślę że wielu muzyków zrobiło by to charytatywnie. Myśle ze w Ratuszu nie lubią rocka.Będę lobbował w tym temacie.
Co za głąb to pisał? Podpis pod zdjęciem „druga z lewej”, a na pierwszym planie syn, żona i dwie pozostałe córki…