Przystanki na Targówku zalepione są nielegalnymi ogłoszeniami. Wiele z nich – jeśli nie większość – rozwiesza jeden człowiek.
Być może go widzieliście, rozklejającego plakaty z reklamami pożyczek-chwilówek, tanich szkół nauki jazdy albo tańca, tanich rolet itp. Na pewno widzieliście jego „dzieła” – zaklejone krzywymi, poszarpanymi kartkami A4 przystanki, latarnie i płoty. Wielką część nielegalnych reklam zaśmiecających Targówek od wielu miesięcy rozwiesza ten sam mężczyzna. I nikt nie jest w stanie go powstrzymać.
Choć niektórzy próbują – jak np. nasz czytelnik pan Paweł, który przysłał następujący list oraz zdjęcia:
Jestem jedną z tych osób, którym przeszkadzają przystanki pooblepiane wszelakimi, kiczowatymi i przede wszystkim nielegalnymi reklamami.
Od około roku na Targówku widzę człowieka, który je nakleja. Widziałem go na Radzymińskiej, Pratulińskiej, Gorzykowskiej, Piotra Skargi… Jest on bardzo charakterystyczny, zawsze ze słuchawkami na uszach, czasami z rowerem. Dwa razy nie reagowałem. Za trzecim razem zwróciłem uwagę i usłyszałem w odpowiedzi niewybredne słowo. Wdałem się w szarpaninę, wezwałem policję. Podejrzewam, że ów człowiek dostał mandat (policja znalazła przy nim na oko ponad 1000 reklam w plecaku).
Był spokój przez jakiś czas. W poprzednim tygodniu jednakże znów, jadąc do pracy, zobaczyłem tego człowieka. Znów jakby nigdy nic rozlepiał reklamy.
Proszę Państwa, czy jest sposób, by z tym walczyć? Póki ten człowiek nie zostanie ukarany jakimś większym mandatem, przystanki będą wyglądały jak teraz wyglądają… Sam zgłaszam zdjęcia policji via mail, jako że posiadają dane osobowe tego człowieka. Chciałbym też temu osobnikowi „uprzykrzyć pracę” tzn. uczulić mieszkańców Targówka na jego osobę – być może sami, gdy zobaczą podobną scenę następnym razem, nie będą stali biernie tylko sami zadzwonią po Straż Miejską.
Oczywiście rozwiązanie problemu nie jest proste. Gdy policja puka do firm, które reklamują się na plakatach-śmieciach, one twierdzą, że nie zlecały wieszania na przystankach i roznosiciel zrobił to „samowolnie”. To samo może powiedzieć firma zatrudniająca ulotkarza (która niedawno sama bezczelnie reklamowała swoje tanie reklamy na przystankach, oczywiście nielegalnie, szukając kolejnych klientów). Jedynym sposobem jest „złapanie za rękę” i ukaranie samego roznosiciela – ale oprócz naszego czytelnika niewiele osób to robi.
Pan Paweł nie jest jednak pierwszy ani jedyny, który nie cierpi tandetnych tanich reklam. Inny z naszych czytelników od dawna zrywa nielegalne reklamy z przystanków i latarni – i też zachęca do tego innych.
Znacie ulotkarza-śmieciarza, rozlepiającego nielegalne plakaty? Macie pomysły jak powstrzymać jego i firmy dla których pracuje? Napiszcie w komentarzach.
Dopóki obie strony nie będą współodpowiadać za zaśmiecanie terenu ulotkami, dopóty problem nie będzie rozwiązany.
Ulotkarz? -cóż taka jego praca, za to mu firmy mu płacą. Za umieszczanie ulotek w miejscach niedozwolonych należy się mandat.
-Firma zapłaci , to na przyszłość zadba o to ,gdzie są umieszczane jej plakaty.
-Ulotkarz zapłaci to się zastanowi, czy opłaca się zanieczyszczać miasto !!
Ale po co gościa karać?
Trzeba skutecznie uprzykrzyć życie jego pracodawcom. Jeżeli nie on, to będzie następny i następny i następny, który będzie rozwieszał. Skuteczna i uciążliwa kara dla zlecających będzie o wiele skuteczniejsza.
Mam nadzieję,że ktoś Ci tak uprzykrzy pracę,że Ci obrzydnie. Jak Ci przeszkadzają ulotki to na nie nie patrz! Albo zrywaj. Puknij się w łeb człowieku! Facet pracuje,pewnie za marne pieniądze,a ty na niego donosisz! Kapuś! Żeby Polak Polakowi tak w d..e dawał i źle życzył. Wstyd! Niczego dobrego autorze tych wypocin Ci nie życzę.
Można też te ulotki zrywać. Nikt przecież nam za to nic nie zrobi. Przy przystankach są kosze na śmieci. Jeśli nie da się zerwać całej ulotki, to przynajmniej jej część – zwłaszcza tą „kontaktową” z numerami telefonów i adresem.
Ja kiedyś takie ulotki zrywalam, ale to walka z wiatrakami. Myślę, że powinno się ukarać zleceniodawców tego ulotkarza, może to by coś dało.
Na Pekinie latał kiedyś taki gość w ulotkami jednej z telewizji kablowych. Wyprosiłem go kiedyś z bloku, więc wezwał policję i się bardzo zdziwił. Policjanci opierniczyli go za bezpodstawną interwencję i pogonili. Zadzwoniłem pod numer z jego ulotki i chciałem zwrócić uwagę pracodawcy na to komu zleca usługi. Usłyszałem przez telefon stek wyzwisk i obelg. Pracodawca przyklaskuje takim natrętnym i bezczelnym zachowaniom. Jedyna opcja to wzywanie policji i składanie doniesienia o zanieczyszczaniu.
Mandat 500zł. Dyskretnie, odejść na bok, zadzwonić na 986 i wskazać gdzie gość lata od razu ze wskazaniem, że zanieczyszcza przestrzeń publiczną.
Ogłoszenia na przystanku przeszkadzają? Hipokryci! Wokół przystanków walają się na chodniku setki kiepów-kosz stoi obok.Kiepy na glebę rzucają i menele, i emeryci, i biznesmeni,i Matki Polki pracujące… ktoś kiedyś zwrócił im uwagę-nie róbcie tego? 90% właścicieli psów zas*ywa dzielnicę swoimi pupilami.I co im można zrobić? Widział ktoś kiedyś strażnika miejskiego wystawiającego mandat za s*anie psem na chodniku? Zgłaszał ktoś kiedyś takie zachowanie straży miejskiej? A samochody parkujące „jak kto chce”-bo „ja tylko na chwilkę”,albo „bo ja płacę podatki i mnie się TU miejsce należy”…zgłaszał ktoś? To pewnie ubek,kapuś,”społeczniak”-***! Przecież to było by kablowanie,a Prawdziwy Polak utonie w gó*nie po szyje,ale… Czytaj więcej »
Jak zwykle złe, bezradne prawo i to niestety nie tylko w takich stosunkowo drobnych sprawach. Zawsze jak widzę nową inwestycję np. remont linii tramwajowej na Bródno czy nowe latarnie w Parku Bródnowskim, to żal tych wydanych publicznych pieniędzy, bo w pierwszej kolejności zasyfią to ulotkarze, Do MieszkankiT, podaj może swoje namiary. Ulotkarze oblepią ci taśmą dzwi, samochód, graficiarze pomalują mieszkanie. Masz patologiczne podejście. Mienie publiczne, co mnie obchodzi estetyka, niech niszczą. A jakbym nie daj boże zarysował twoją 30. letnią bmkę, to pewnie nasłalabyś na mnie żulię z kijami. Dno i metr mułu, a na twarzy pewnie kolejny metr tapety,… Czytaj więcej »
Zauważyliście, jak osoby zlecające temu człowiekowi pracę zaciekle go bronią – szkoda, że zamiast tego nie zafundują mu szkoleń, zainwestują w pracownika i legalnie zaczną się np. ogłaszać w internecie? Nic nie jest ważne, tylko zarobek, pieniądze. Hipokryzja do kwadratu.
Olo, typowa argumentacja przez ucieczkę do przodu. Po co rozwiązywać opisywany problem, skoro są inne… Czyli co, w zwiazku z tym, że na ulicach walają się pety, można niszczyć przystanki? Czy może mały szantażyk – tylko znów zrobi się kłótnia, kto ma być szantażystą, a kto szantażowanym – jak nie będzie petów, to zaczniemy dbać o przystanki lub odwrotnie. Zwykłe śmieci mają zaś to do siebie, że jak się je podniesie, to wracamy do stanu pierwotnego. A popatrz sobie na latarnie, która ma na sobie n warst makulatury. Coż z tego, że ktoś to z grubsza zerwie, skoro latarnia będzie… Czytaj więcej »
ZRYWAMY! ZRYWAMY! ZRYWAMY! To jedyny sposób, żeby przestało im się to opłacać.
Nie rozumiem w ogóle co zawiadomienie straży miejskiej? Zanim przywloką swoje szanowne tyłki na miejsce to faceta już i tak nie będzie w okolicy. Poza tym nawet jakby dostał mandat, to by zaczął jeszcze więcej ulotek roznosić, żeby ten mandat odpracować, więc błagam was „szanowno redakcjo” nie propagujcie takich wspaniałych pomysłów, tylko napiszcie jeszcze z 10 artykułów o tym, że metro zaczną w kwietniu budować, bo może do niektórych jeszcze nie dotarło.
Bardziej mnie interesuje problem mini wysypisk w krzakach.
Nie wiem co trzeba mieć we łbie, żeby jechać na ubocza dzielnicy i wyrzucać śmieci, pralki, lodówki czy sedesy.
Ja mając chwilę czasu zrywam te cholerstwo i wyrzucam do śmieci. Problem natomiast trzeba rozwiązać ucinając głowę, a nie tępić osoby roznoszące. Wysokie kary dla firm zajmujących się tą działalnością. Jednak należałoby stworzyć rozwiązania jak to egzekwować. W najgorszym wypadku iść na łatwiznę i kary wlepiać zleceniodawcom, może to ukróci taki proceder.
ULOTKI NA PRZYSTANKACH OK, SYF ALE CO Z ULOTKARZAMI W BLOKACH? DZIEŃ W DZIEŃ WYRZUCAM OKOŁO 5 ULOTEK.
„To on zaśmieca dzielnicę. I co mu zrobicie?”
Ja bym mu dal prace. Normalniejsza. Pewnie dla przyjemnosci i z przekonania z tym nie biega.
Jego mandaty na pewno placi pracodawca.
Oczywiscie zle ze niszczy mienie publiczne, ale zapewne nie robi tego z pasji.
Pierdzielenie . A mnie w ogóle to nie przeszkadza. Nawet uważam to za dobre miejsce do ogłaszania się.różnym ci firm. Stojąc zm przystanku, moją uwagę może zwrócić coś, z czego może skorzystam. Taka obywatelskość na siłę przyprawia mnie o mdłości.
Czy istnieje przepis umożliwiający wydalenie z bloku człowieka umieszczającego za kasę ulotki w skrzynkach lokatorów? Rozumiem że chcą zarobić kasę, ale trudno uzyskać zgodę wszystkich mieszkańców na umieszczenie plakietki informującej o zakazie takiego rękoczynu. Jak sobie z tym radzić?
Powyklejaj sobie sciany, drzwi i okna we wlasnym mieszkaniu, jezeli to Ci nie przeszkadza. Na calym swiecie sa stosowane rozwiazania, ktore skutecznie utrudniaja zasmiecanie przestrzeni publicznej. Dopoki sluzby panstwowe nie siegna po nie nic sie nie zmieni, bedziemy zyc w syfie, internet bedzie pelen pouczajacych dyskusji na ten temat, itd.
To jak ten człowiek ma zarobić zycie? Ten tekst to przejaw pogardy dla tego człowieka, przecież gdyby nie musiał to by tego nie robił!
Zajmijcie się lepiej – osobami palącymi na przystankach albo samochodami parkującymi między blokami.
Na tej zasadzie można usprawiedliwić wszystko. Handlarz narkotyków, który pod szkołą wciska twojemu dziecku działkę też zarabia na życie i nie robi tego z przyjemmości. Ja też mogę uznać, że mam za mało ma życie i ukraść twój samochód. Niestety odzywa się typowa mentalność Kalego i podział na majątek publiczny – tu obojętność – i prywatny – tu święte oburzenie.
otoczyć go ze wszystkich stron a potem go zbiorowo opluć po dwóch takich incydentach ten pan miał by dosyć swojego procederu
Jasne ludziska, ulotkarz tak dla jaj biega sobie z ulotkami, dla przyjemności. A może na złośc Wam powiecie? Zero zrozumienia. Pewnie gdyby miał możliwość pracowałby w normalnej firmie
Przecież to ręce można załamać. Zapewne w okolicach dębu Bartek, mieszka jakaś rodzina w trudnej sytuacji, która oszczędza na ogrzewaniu. Upoważnia ją to w wyrębu pomnika przyrody? Jak jesteś taki wrażliwy, to podziel się z wandalem swoim majątkiem, a nie szerokim gestem dajesz przyzwolenie na niszczenie przestrzeni wspólnej. Poza tym, jeśli wandal to robi, to zapewne mu się to opłaca. To nie jest tak, że w Warszawie nie można znaleźć uczciwej pracy. Zdziwiłbyś się ile zarbiają wszelkiej maści żebracy itp. Wydawałoby się, że są na dnie w porównaniu do ludzi, którzy mają jakąś stałą skromną pracę. A guzik, wielu z… Czytaj więcej »
nigdy nie wiesz w jakiej sytuacji Ty będziesz. I ciekawe jak się poczujesz jak wszyscy będą mieli Cię gdzieś. I nikt mu banknotów nie wciska…… jakieś głupoty
To powiedz mi w jakiej sytuacji jest ten człowiek, skąd znasz jego status, skąd wiesz ile zarabia? Dlaczego z góry zakładasz, że jest szczególnie pokrzywdzony i różni się na niekorzyść od ludzi czekających na przystankach, których wielu być może zarabia mnie niż on przy większym wysiłku? Czy w związku z tym mają pociąć przystanki i dorobić sobie zanosząc je do skupu złomu? Wszelkiej maści złodzieje i inni przestępy łamią prawo z chęci zysku, nie dla przyjemności, gdyby byli bogaci, nie babraliby się w tym. To co, jak na przystanku obrobi cię kieszonkowiec, pobłogosławisz go i dasz wskazówkę, że w innej… Czytaj więcej »
Albo inny przykład. Facet ma ofertę pracy na tzw. kasie za 1500 zł. Z ulotek wyciąga 2000 zł. Wybiera to drugie, ale jednocześnie dewastuje kilkaset przystanków w okolicy, których czyszczenie i remont czy wymiana zdewastowanych elementów kosztuje reguralnie po kilkadziesiąt tysięcy.
Pokryjesz te dodatkowe koszta owego „stanowiska pracy chronionej”? Zapewne nie palisz się do tego, czyli jesteś mega hipokrytą, matką teresą teoretyczną.
Fajnie, cieszę się, że nie tylko mi przeszkadza ten syf na ulicach i przystankach. Fajnie, że większość komentarzy jest za tym żeby walczyć z tym badziewiem. Fajnie, że ludzie zaczynają się czuć gospodarzami swojej okolicy i zaczynają o nią dbać. Naprawdę z radością się to czyta. Oczywiście zawsze trafią się malkontenci i Ci co mówią, że to donoszenie, że jak przeszkadza to nie patrz, albo że „a bo inni to…”. Ale jak widać jest ich coraz mniej. Fajnie, że moi rodacy, Warszawiacy, sąsiedzi co raz bardziej zaczynają się angażować i przestają ulegać naporowi motłochu. Fajnie naprawdę fajnie.
nie zrywaj, czlowieku!!!…moga byc tam pod papierem/reklama schowane ostre brzytwy. Lepiej podpalac i sie nie pokaleczyc.
Chciałabym mieć takie problemy…