Prace przy ekshumacji grobów ofiar systemu komunistycznego na Cmentarzu Bródnowskim utknęły w miejscu. Aby dostać się do ostatnich grobów, prokuratorzy IPN muszą podnieść ogromne głazy.
O pracach IPN-u na Cmentarzu Bródnowskim obszernie informowaliśmy w zeszłym roku. Po zimie ekshumacje miały być wznowione na przełomie kwietnia i maja. Małe są jednak na to szanse. Jak donosi w internetowym wydaniu Życie Warszawy, na drodze IPN-u stanęła biurokracja.
Przypomnijmy, że latem poprzedniego roku zespół naukowców kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka z IPN odkopał w pobliżu pomnika szczątki sześciu dorosłych osób i jednego dziecka. Tym samym historycy uzyskali pewność, że w kwaterze N 45 na Cmentarzu Bródnowskim pod koniec lat 40. ubecy potajemnie chowali zamordowanych lub zmarłych w więzieniu śledczym UB przy ul. 11 Listopada.
Śledczy IPN przypuszczają, że potajemnie w kwaterze N 45 pochowano jeszcze 23 osoby. Ich szczątki spoczywają zapewne pod głazami wchodzącymi w skład Pomnika Więźniów Politycznych postawionego tu pod koniec lat 90-tych. Aby je ekshumować, trzeba podnieść pomnik, a to nie takie proste.
„Operacja nie będzie łatwa, bo elementami pomnika są m.in. dwa ok. 20-tonowe głazy, a także płyty granitowe” – czytamy w internetowy ŻW. Oprócz gabarytów pomnika, na przeszkodzie stanęła biurokracja. Miesiąc temu skierowano wniosek do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o przeniesienie śledztwa do Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, co umożliwi podniesienie pomnika. „Na razie jednak decyzja w tej sprawie nie zapadła i nie wiadomo, kiedy to się stanie” – czytamy w ŻW.
Na zdjęciu Pomnik Więźniów Politycznych Straconych w latach 1944 – 1956 znajdujący się na Cmentarzu Bródnowskim / fot. targowek.info