Roślinność nad kanałkiem Bródnowskim nie była przycinana od 2 lat – i tak się rozrosła, że prawie już nie widać wody. Dlaczego tak się dzieje i kiedy w końcu będzie „strzyżenie”?
Teoretycznie rośliny nad kanałem Bródnowskim (i sąsiednim kanałem Zaciszańskim) powinny być koszone dwa, a nawet trzy razy razy w roku. Ale to tylko teoria. Ostatnie prace konserwacyjne były wykonywane w październiku i listopadzie 2014 roku – czyli już prawie dwa lata temu.
Od tego czasu trawy i krzaki tak się rozrosły, że w wielu miejscach zupełnie nie widać wody. Nie tylko to kiepsko wygląda, ale też utrudnia przepływ wody w kanałku – zwiększając zagrożenie powodziowe.
Czy coś Redakcji wiadomo w sprawie zaniedbań odnośnie konserwacji kanałku Bródnowskiego? Chodzi tu przede wszystkim o bujną roślinność, która zarasta kanałek – pyta nas mejlowo pan Marcin.
Redakcji wiadomo, więc już wyjaśniamy.
Zarośnięcie naszej „rzeczki” zawdzięczamy przede wszystkim… warszawskiej biurokracji. Otóż kanałek i jego otoczenie mają różnych właścicieli. „Górą” zawiaduje nasza dzielnica, ale już samo koryto i ograniczające go skarpy należą do Skarbu Państwa, w imieniu którego opiekuje się nimi Wojewoda Mazowiecki.
Zaś wojewoda przez dwa lata nie raczył znaleźć w swoim budżecie pieniędzy na konserwację kanałku. Dzielnica możeby i jakieś pieniądze znalazła, ale nie miała prawa kosić „cudzego” terenu. Obie instytucje wymieniały się pismami, a kanałek zarastał…
(Na marginesie – powyższe dotyczy konkretnie kanału Bródnowskiego. W przypadku kanału Zaciszańskiego było jeszcze ciekawiej, bowiem wojewoda nie tylko nie dał pieniędzy, ale w ogóle wykreślił kanał Zaciszański ze swojej ewidencji – i przez jakiś czas był on „bezpański”. Dopiero kilka tygodni temu formalnie przejęło go miasto Warszawa).
Taka patowa sytuacja trwała dwa lata, ale wreszcie wszystkie urzędy łaskawie się dogadały. Właśnie trwają przetargi na konserwację kanałku Bródnowskiego oraz Zaciszańskiego – na całej ich długości.
Mówiąc ogólnie, konserwacja będzie polegała na usunięciu wszelkich przeszkód utrudniających swobodny spływ wody w kanałkach. W szczegółach chodzi m.in. o wykoszenie trawy (kosami ręcznymi lub spalinowymi) ze skarp oraz pasów przybrzeżnych kanałku, cięcia pielęgnacyjne drzew, wyciągnięcie z dna ukorzenionych roślin, odmulenie dna kanałku, rozbiórkę tam bobrowych oraz zbieranie zalegających tam śmieci.
Przewidywany koszt to 205 tys. zł (bez Vat) za konserwację kanałku Bródnowskiego plus 59 tys. zł za kanałek Zaciszański. Prace powinny rozpocząć się w drugiej połowie października i skończyć do 30 listopada 2016 r.
Ciekawsze dla mnie pytanie, to kiedy zostana zlikwidowane ploty przy kanalku, ktore unimozliwiaja spacer na calej dlugosci.
mostek i krzaki. co to za atrakcja
lepiej mieć pustynię niż rośliny ? tam żyją np. kaczki, wykoszenie roślinności zabierze im miejsce ,
„zagrożenie powodziowe” przy tym stanie wód ? tam już nie mam prawie wody to nie jest kanałek ale rów będzie niedługo.
Kosić ale raz w roku, jesienią. Tam mieszkają kaczki i jeże, trzeba dać im spokojnie żyć! Sprzatanie śmieci natomiast oczywiście na bieżąco.
Ładna, gęsta roślinność – w której jest pełno życia, a ktoś się podnieca faktem że to wykoszą?
Boze.
Ta „dżungla” swietnie wygląda, jak naturalna rzeczka. I jakie zagrożenie powidziowe? Te urzędasy nie mają już czego wymyślać.
Bardzo fajny kanałek. Zostawić, jak jest.
a gdyby tak zasiać łąki kwietne :), też nie popieram częstego koszenia ze względu na kaczki :).
Przede wszystkim dziękuję Redakcji za zainteresowanie się sprawą i wyjaśnienia. Do obrońców kaczek. Kaczki lubią wodę. Bez udrożniania koryta po prostu się od nas wyprowadzą, bo szata roślinna zarośniętego kanału na tyle zwiększy swoją retencję, że ptaki te po prostu nie będą miały gdzie pływać. Rośliny i zamulone dno wchłoną wodę. Zresztą jaki miałaby sens rewitalizacja kanałku, budowanie promenady, mostków, skwerów, oświetlenia, gdy po prostu nikt nie dba o sam ciek. @zac Niewykluczone, że niektórzy mieszkańcy zorientowali się wcześniej, że urzędy nie wiedzą do kogo należą kanałki. A jeśli tak to „róbmy co chcemy” – fajnie przecież mieć możliwość zejścia… Czytaj więcej »
Chcą wydać publiczne pieniądze, żeby zarobić, i trzeba to czymś uzasadnić. Coś jak „szkolenia”, po których nikt nic nie umie zrobić, aby wielki kac zostaje na drugi dzień. ;)
Nonsens usuwać naturę, zważywszy że to nie rzeka tylko ledwie płynący kanałek. Żyją tam rozmaite zwierzęta, jak i miejsce psychologicznie daje odpoczynek. Co nam da wyrugowane koryto z nisko przystrzyżoną trawą?!
wyciąć ostanie drzewo, krzaki, zabetonować, zrobić pustynię betonową i będzie fajnie.
„Rośliny i zamulone dno wchłoną wodę” ? Jakoś przy rzekach od tysięcy lat rosną rośliny i tam powstaje życie. Co to za bzdury ktoś wypisuje?
A kiedy zostanie doprowadzony do porzadku odcinek kanałku Radzymińska-Ziemowita? Tam w niektórych miejscach nawet najwęższej ścieżki nie ma!
Z tym przycinaniem jest co roku problem. Dziękuję Redakcji za wyjaśnienia. Nasz administrator skądś (skąd?) się dowiedział był, że nie można ciąć, ponieważ trwa „sezon ochronny na kaczki”. Rzeczywiście, (http://kola.lowiecki.pl/ao/czas_pol.htm) polować można od 13 sierpnia do 21 grudnia (i to tłumaczyło brak koszenia na wiosnę i lato). Co sezon polowań ma jednak wspólnego z koszeniem zielska? Trwa to w jednym miejscu góra dwa dni, więc dla zwierząt specjalnie uciążliwe nie jest, poza tym te kaczki są w miarę oswojone, tzn. ludzi się owszem boją, ale nie wpadają w panikę i uciekają tylko z dość bliskiej odległości.