Dziecko płakało i było roztrzęsione.
W poniedziałkowe południe 6 sierpnia, w okolicach ulicy Kondratowicza, patrol straży miejskiej zauważył małą dziewczynkę idącą chodnikiem. Malutka płakała i była roztrzęsiona.
Wokół nie było żadnych dorosłych opiekunów – więc funkcjonariusze podjęli interwencję. Strażnicy zaopiekowali się dzieckiem, ale dziewczynka miała tylko 3 lata, więc trudno było ją wypytać o adres zamieszkania czy chociażby nazwisko.
Strażnicy miejscy uspokoili dziecko i wezwali policję. Na szczęście (jeśli można tak powiedzieć) przybyły na miejsce patrol policji miał już zgłoszenie o zaginięciu na Bródnie dziewczynki – trwały już nawet czynności poszukiwawcze.
Szybko ustalono, że chodzi o właśnie o trzylatkę napotkaną przy ul. Kondratowicza. Wraz z policją patrol straży miejskiej udał się do miejsca zamieszkania dziecka. Uspokojona dziewczynka znalazła się w ramionach szczęśliwej mamy – a teraz służby sprawdzają, jak doszło to tego, że małe dziecko samo błąkało się po Bródnie…
źródło: Straż Miejska, zdjęcie na górze – ilustracyjne/ fot. archiwum Straż Miejska
Służby nie mają co sprawdzać.
Wystarczy przypomnieć śmierć dwójki dzieci na Wyszogrodzkiej z 2006 r. Tuż wcześniej imprezowa mamusia miała wyrok w zawieszeniu za narażanie życia dzieci (wychylały się przez balkon bez opieki). Po ich śmierci, kiedy wypadły przez okno, wyrok nie był surowszy. Pani nie spędziła ani dnia w więzieniu.
O, gdyby dziecko wpadło pod samochód i uszkodziło błotnik prokuratorowi lub sędziemu, to byłby surowy wyrok za uszkodzenie mienia. A ta, po co drążyć sprawę.
Matko, zawsze trzymaj dziecko za rękę. Matko, dziecko Twój skarb. Zapałki + dziecko = pożar.
jest tam jeszcze taka niejednaniejedna