Nowa Jadłodzielnia na Targówku nie wygląda zbyt imponująco – ale nie to jest najważniejsze.
Mówiąc najkrócej, „jadłodzielnia” to punkt do nieodpłatnej wymiany żywności. Każdy, kto ma niepotrzebne (ale zdatne do spożycia) jedzenie, zamiast wyrzucać je do śmietnika, może przynieść do punktu i za darmo oddać. A także każdy, kto znajdzie tam interesującą dla siebie żywność, może ją za darmo zabrać. W ten sposób jest szansa, że jedzenie się nie zmarnuje. Po angielsku nazywa się to „foodsharing”.
Od kilku dni taki punkt wymiany żywności działa na Targówku Mieszkaniowym – przy budynku ”Chatka Puchatka” na ul. Węgrowskiej 3/5.
Cała Jadłodzielnia to w tym wypadku dwie niepozorne czarne skrzynki zamocowane na ścianie budynku. Jedna przeznaczona jest na produkty suche (np. mąka, sól i cukier), druga na pozostałe produkty (np. konserwy, dżemy, pieczywo).
Plusem położenia na zewnątrz budynku jest swobodny dostęp do skrzynek Jadłodzielni przez całą dobę. Minus: nie ma lodówki, więc nie można odłożyć produktów szybkopsujących.
„Zmień przyzwyczajenia, nie marnuj jedzenia!” – krzyczy napis naklejony na Chatce Puchatka. Czy to się uda?
Zmiana przyzwyczajeń nie będzie bowiem łatwa. To nie pierwsza Jadłodzielnia w naszej dzielnicy – podobny punkt otworzono na początku 2018 roku w Sklepowisku na ul. Bazyliańskiej. Tam było więcej miejsca na jedzenie, była też lodówka, a jednak punkt przetrwał zaledwie pół roku. Powód zamknięcia: za mało osób przynosiło tam jedzenie i lodówka oraz półki do foodsharingu przez większość czasu były puste.
Jak będzie na Targówku dopiero zobaczymy. Punkt wymiany żywności na ul. Węgrowskiej powstał z inicjatywy Ośrodka Pomocy Społecznej Dzielnicy Targówek. W najbliższych dniach podobny punkt powstanie na Bródnie w pobliżu głównej siedziby OPS, przy ul. Św. Wincentego 85 – przy wejściu do biblioteki.
zdjęcie na górze: Jadłodzielnia na Targówku Mieszkaniowym (ul. Węgrowska 3/5)/ fot. Facebook/UD Targówek
Największa jadłodzielnia znajduje się na polanie archeologicznej w lasku Bródnowskim. Musi zostawać sporo jedzenia po grillowaniach, bo do lasku wróciły dziki…
dajcie spokój …. KTO BĘDZIE JADŁ JEDZENIE ZE ŚMIETNIKA? WIDAĆ, ŻE LEWA STRONA CO RAZ SILNIEJSZA W TEJ DZIELNICY :/
Więcej grillowania! My dziki! My! Chcemy smacznego! My wam dziękować. My was lubić. My nie lubić waszych psów. My zawładniemy tym lasem! Was tu nie będzie! Na Chwałę Dziczej Loszcze!
Nie mówię, że pomysł jest zły. Ciekawe tylko, że napisy odwołują się do nas, jako do tych, którzy mają nadmiar żarcia. Słowa nie ma o tym, że to jedzenie można sobie wziąć. Żadnej informacji dla tych którzy potrzebują. Przecież wśród nas (tych super) nie ma biedaków. Dość typowy punkt widzenia kanapowych socjalistów…