Ważą się losy sporej części Targówka Fabrycznego. W czwartek radni uchwalą, co wolno tu budować, a co nie. Oto niektóre zapisy z miejscowego planu zagospodarowania.
Chodzi o obszar między ul. Rzeczną, ks. Ziemowita, Szprotawską i Klukowską. To głównie tereny przemysłowe, znajdują się tu też urokliwe uliczki starego Targówka, które oglądaliśmy niedawno na zdjęciach Kamila Adamczyka.
Dla tego regionu powstał właśnie Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego, czyli architektoniczna konstytucja rejonu. Dokument szczegółowo określa parametry i funkcje konkretnych działek. Narzuca takie detale jak przeznaczenie budynków, ich wysokość, a nawet spadzistość dachu.
Przemysł i przyroda
Co można wyczytać w projekcie planu, nad którym w czwartek zagłosuje Rada Warszawy? Urbaniści głównie sankcjonują stan obecny. Istniejące zakłady produkcyjne, składy i magazyny zostały w większości uwzględnione na planie. W miejscu starych domów mieszkalnych, dokument zachowuje zabudowę mieszkaniową jednorodzinną, taki sam charakter mają też mieć nieużytki w okolicach ul. Palmirskiej i Jeleniogórskiej.
Plan cywilizuje brzegi Kanału Bródnowskiego, gdzie wytycza ścieżki piesze i rowerowe, zielone skwery rekreacyjne oraz dwa mostki: na Palmirskiej i Jeleniogórskiej. W przyszłości pójdziemy tędy na spacer aż do planowanego sztucznego zbiornika w okolicach ul. Bardowskiego.
Tyle że nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Plan miejscowy, choć wprowadza wytyczne dla danego terenu, to nie nakazuje terminów, kiedy mają być wprowadzone w życie. A to nie nastąpi pewnie szybko, bo sporo działek nad Kanałkiem nie należy do miasta. Ich właściciele próbowali wprowadzać poprawki do planu (wiadomo: lepiej mieć działkę przeznaczoną na zabudowę mieszkaniową niż np. na skwer czy boisko) , ale wszystkie zostały odrzucone.
Ziemowita poszerzone, zabytki zburzone?
Inna grupa mieszkańców składała wnioski o zmianę przeznaczenia działek wzdłuż ul. ks. Ziemowita. Plan dopuszcza na nich usługi „nieuciążliwe” takie jak handel, gastronomia i biura. Właściciele chcieli dodać do tego także budynki mieszkalne. Planiści odmówili, bo ul. ks. Ziemowita ma zostać poszerzona i rozbudowana do parametrów drogi głównej. Według autorów planu hałas na ks. Ziemowita już przekracza parametry dopuszczalne dla domów jednorodzinnych, a po modernizacji będzie jeszcze gorzej. Dlatego działki wzdłuż ulicy skazane są na charakter usługowy.
Tak samo jak tereny wzdłuż ul. Rzecznej. Z kolei na uliczkach Sterdyńskiej, Klementowickiej, Żmudzkiej zaplanowano zabudowę jednorodzinną. To na tym obszarze można znaleźć architektoniczne perełki starego Targówka, a wśród nich drewniaki i murowaną willę „Reginę” Konstantego Schiele, współwłaściciela wielkich przedwojennych browarów Haberbusch i Schiele. Budynki, choć często zrujnowane, świadczą o dawnych charakterze dzielnicy. Niestety żaden nie jest w rejestrze zabytków, więc ich los jest niepewny.
Ratusz chce więcej reklam
Warto jeszcze odnotować, jak miejscy urzędnicy dbają o estetykę przestrzeni. Autorzy Planu uwzględnili na obejmowanym obszarze formę reklamy w postaci słupów okrągłych ogłoszeniowych – można już takie z resztą zobaczyć w okolicach osiedla Wilno. Tymczasem urzędnicy z miejskiego Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej – czyli ci którzy powinni dbać o wygląd miasta – zgłosili wniosek, żeby dopuścić „więcej możliwości lokalizowania reklam w pasach drogowych, na budynkach, na terenach usługowo-przemysłowych, także w formie wolnostojących pylonów”
Niezłe poczucie estetyki.
Na szczęście autorzy planu wniosek odrzucili, tłumacząc urzędnikom że:
Reklamy są podstawowym elementem „zaśmiecającym” przestrzeń polskich miast, nawet na terenach przemysłowych nie należy pozwalać na ich niekontrolowaną i nadmierną realizację. Tym bardziej w liniach rozgraniczających dróg publicznych, które stanowią przestrzenie publiczne.
W projekcie planu ustalono możliwość realizacji reklam w liniach rozgraniczających dróg jedynie w powiązaniu z obiektami małej architektury lub jako wolnostojących słupów reklamowo-ogłoszeniowych co jest wystarczające dla reklamodawców, a jednocześnie zapobiega powstawaniu chaosu w przestrzeni miejskiej.
To może trzeba coś zrobić, by te „perełki” stały się zabytkami? Można też poszukać w miejscowej florze i faunie jakieś perełki rodem z Rozpudy ….
nie no… lepiej, żeby te zabytki dalej gniły. Po co robić coś innego? Niech gniją.
Dobrze by było budynki zabytkowe poddać renowacji a nie niszczyć. To nie jest to samo co nowoczesna, „bezduszna” tandeta.
Włodarze zadbajcie o to , co pozostalo z dawnej epoki.Takie miejsca trzeba chronic przed samozniszczeniem.