Gdzie na Targówku nie dotrzecie na wózku inwalidzkim, gdzie nie zmieścicie się z wózkiem dla dzieci, gdzie będziecie musieli wziąć rower na plecy? Tego wszystkiego dowiecie się z Warszawskiej Mapy Barier. Albo i nie dowiecie.
Warszawska Mapa Barier powstała ponad rok temu, aby w jednym miejscu zgromadzić wiedzę różnych osób i organizacji na temat miejsc utrudniających poruszanie się po mieście. Opisane bariery są przeszkodą dla wielu użytkowników, nie tylko osób niepełnosprawnych, ale także osób starszych, rodziców podróżujących z dziećmi w wózkach czy nawet rowerzystów. Mapę tworzy stowarzyszenie SISKOM razem z internautami i przez rok udało im się zgromadzić imponującą bazę tysięcy nieprzyjaznych punktów w całej Warszawie. W całej, za wyjątkiem… Targówka.
Nasza dzielnica jest na mapie barier wielką białą plamą. Kilka punktów zaznaczono na Trasie Toruńskiej (m.in. schody łączące poziom Trasy Toruńskiej i wiaduktu bez ułatwień w dostępie, z notorycznie zepsutą windą) oraz kilkanaście na Targówku Fabrycznym i Elsnerowie (np. skrzyżowanie Swojskiej z Klukowską, które nie ma wyznaczonych przejść dla pieszych, ale ma za to fatalne chodniki). Ale poza tym – nic więcej!
Czy naprawdę na Targówku, Bródnie tudzież Zaciszu jest tak wspaniale, że nie ma praktycznie żadnych utrudnień dla wózków i rowerów? Czy też po prostu SISKOM/internauci/mieszkańcy naszej okolicy trochę się nie popisali? My chyba znamy odpowiedź na te pytania…
Jeśli znacie miejsca utrudniające poruszanie się po naszej dzielnicy, powiedzcie o tym nam (w komentarzach lub mejlem), albo bezpośrednio SISKOM–owi (tutaj). Warto to zrobić, bo zebrane na mapie punkty są uwzględnione w uwagach zgłaszanych podczas konsultacji społecznych dotyczących projektów modernizacji poszczególnych miejsc oraz przy uchwalaniu Miejscowych Planów Zagospodarowania Przestrzennego – co daje realną szansę na ich przebudowę.
Warszawską Mapę Barier znajdziecie pod tym adresem: mapabarier.siskom.waw.pl/warszawska-mapa-barier/
Na mapie jest zaznaczona (i bardzo dobrze!) kładka nad Radzymińską tuż przed torami kolejowymi. Nie ma na nią podjazdu i codziennie przejeżdżam rowerem przez sześć pasów Radzymińskiej, żeby dostać się na Naczelnikowską. Na każdym pasie rzucam jedną kuźwę warszawskim urzędasom.
Ale ja to nic. Tam są matki, które przebijają się do Kauflanda przez tory z dziećmi w wózkach. Ile taki podjazd na kładkę kosztuje? Tyle co sesja w sprawie TV Trwam?
Dla mnie pełnym kuriozum jest próba przedostania się z rejonu Naczelnikowskiej do położonego o rzut beretem przystanku autobusowego przy stacji Statoil. Wymaga to pokonania 2x ul. Radzymińskiej kładkami.
Jedna niedawno odremontowana przez PKP nie ma żadnych ułatwień. druga przy Piotra Skargi wyremontowana przez miasto jest już troche lepsza.
Największą barierą jest sam podjazd i wysokie krawężniki szpitala Bródnowskiego! Wiem bo sam się z tym męczyłem, bez pomocy osób trzecich dojechanie do bródnowskiego i wyjechanie z niego jest naprawdę wyzwaniem.