Ile kosztuje zaśmiecanie Radzymińskiej reklamami?

8
Share

Plakaty na billboardach, szmaty na płotach, świstki na słupach i przystankach – nachalne reklamy są wszędzie. Nic dziwnego, skoro w plenieniu się pomagają im nawet publiczne placówki. I to za śmiesznie małe pieniądze.

Oczywiście to nie tylko problem Radzymińskiej. Duże i małe reklamy wciskają się do naszych oczu w całej Polsce, szmaty zasłaniające okna w niezliczonych budynkach w centrum Warszawy mają już znamiona wrogiej okupacji. Ale nawet na tym tle „nasza” wylotówka w stronę Białegostoku wyróżnia się totalnym śmietnikiem złożonym z wszelkiego rodzaju plakatów, ogłoszeń, tabliczek i oczywiście billboardów. Czym większych tym lepszych.

Reklamy wiszą zarówno na prywatnych działkach (których właścicieli można jeszcze zrozumieć – biznes is biznes), jak i na publicznych terenach (których właściciel, najczęściej miasto, powinien mieć na uwadze coś takiego jak dobro publiczne). Dzięki interpelacji radnego Jędrzeja Kunowskiego dowiedzieliśmy się, na ile wyceniono zaśmiecanie miejskiej przestrzeni na terenie publicznej szkoły podstawowej nr 84 przy ul. Radzymińskiej.

I okazuje się, że porządek publiczny jest bardzo tani.

Reklamy za ogrodzeniem SP 84 /fot. targowek.to

Na terenie szkoły nr 84 stoją dwa billboardy, każdy wielki na kilkanaście metrów kwadratowych. Za ten ciut mniejszy, wypłowiały, wynajęty na stałe przez Klinikę Jąkania, szkoła bierze raptem 113,5 zł miesięcznie. Drugi billboard, należący do agencji reklamowej Cityboard, większy i dodatkowo podświetlany w nocy, jest dla placówki wart „aż” dwa razy więcej: niemal 241 zł miesięcznie. Summa summarum za okrągły rok współudziału w niszczeniu publicznej przestrzeni szkoła zarobi nieco ponad 4 tys. zł.

Czy to dużo czy mało? Z jednej strony dałoby się pewnie za tę kwotę wyżywić przez rok troje, a może nawet czworo biednych uczniów. Z drugiej strony, kłutych w oczy nachalnymi reklamami jest  c o d z i e n n i e  jakieś 30 tys. kierowców i pasażerów samochodów na ulicy Radzymińskiej, tysiące przechodniów, a cała okolica publicznej szkoły wygląda jak ściek.  Zaś biedne dzieci i tak są żywione z naszych podatków.

Szkoła „zdobi” okolicę także mniejszymi reklamami /fot. targowek.to

8
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx