Budowa metra, PRL i knajpa „Pod cyckami”

3
Share

Specjalnie dla Was penetrujemy antykwariaty w poszukiwaniu pozycji o Targówku. Tym razem mamy dwa rarytasy.

 

Literatura nie jest najwyższych lotów, ale nie o literaturę tu chodzi.  Barbara Jantz napisała dwie książki o naszej dzielnicy. Wydany w 1984 roku „Mój Targówek” opowiada o problemach dorastającej nastolatki. Dla nas ważniejsze jest jednak to, co wyczytamy między wierszami: a tam aż roi się od szczegółów z życia dawnego Targówka.

Główna bohaterka Anka mieszka w domku na Targówku Fabrycznym. Najważniejszą ulicą jest jak dziś Księcia Ziemowita. Już na pierwszych stronach dowiadujemy się, że po wódkę chodziło się na metę pod numerem 7.

Tak jak dziś, mieszkańcy jeździli autobusami pod wiaduktem na Naczelnikowskiej. Dawniej z Pragi dojeżdżał tam tramwaj (stare tory widać jeszcze przed salonem Szewczyka), który był bardzo ważnym środkiem transportu. Nasza bohaterka do szkoły średniej chodzi na Kowelską na Nowej Pradze i dojeżdża właśnie tramwajem.

Chłopaki na randki zabierali dziewczyny do knajpy na ul. Łomżyńską na Szmulkach. Dziś lokal chyba już nie istnieje, kiedyś przesiadywali w nim węglarze, a na skrzypcach grali Cyganie. Według autorki, lokal potocznie nazywany był „Pod cyckami” . Większy lans, ale i wyższe ceny, był w kawiarni „Kolorowej” przy ul. Targowej.

W książce pojawia się wątek wzajemnej niechęci między Targówkiem, a „drugim Targówkiem”. Chodzi o Targówki rozdzielone ul. Radzymińską i nazywane dziś Mieszkaniowym i Fabrycznym. Chłopaki z obu części dzielnicy wyraźnie się nie lubili. Ten sam motyw mieliśmy w opisywanym już przez nas „Dzielnicowym z Targówka”, tyle że tam akcja dzieje się w okolicach Tykocińskiej i tym „złym” Targówkiem jest ten przy Ziemowita. W książce Jantz jest dokładnie odwrotnie. A finał jest taki sam: ostra naparzanka na potańcówce.

Lektura rodem i stylem tkwiąca mocno w PRL-u nabiera rumieńców, gdy na Targówek… zbliża się budowa metra. Brzmi to jak fantastyka, ale tak było naprawdę. W latach 50-tych na Targówku Fabrycznym budowaną stację postojową-techniczną (taką jak dziś na Kabatach) dla planowanego wówczas metra. Tunele istnieją z resztą do dziś, choć nikt nie ma dobrego pomysłu na ich wykorzystanie. W książce bohaterka przeżywa dramat, bo na drodze metra stoi jej szopa. W ramach młodzieńczego buntu właśnie wyprowadziła się z domu do odziedziczonej komórki, a ta akurat została przeznaczona do rozbiórki z powodu budowy metra. Nie chcemy krakać, ale w książce jest fragment, który dobrze pasuje do dzisiejszych czasów:

„(…)Zaczęłam opowiadać o własnym mieszkaniu, które mi zabrano z powodu budowy metra, ale z tym metrem to bujda, bo mieli kopać, a nie kopią, tylko rozgrzebali i zagrzebali, bo pokazała się woda…”.

Brzmi znajomo? Zbieżność z awarią pod tunelem Wisłostrady całkowicie przypadkowa. Mamy nadzieję, że historia jednak się nie powtórzy.

„Mój Targówek” był debiutem Barbary Jantz. Skrzydła rozwinęła dopiero w „Targówek w słońcu i w chmurach”. Tam dopiero mamy pikantne szczegóły z dawnego życia dzielnicy. Jest seks, wódka i jeszcze więcej o budowie metra. Szczegóły wkrótce na targowek.info

3
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx