Kierowcy jadący Kondratowicza i św. Wincentego utknęli we wtorek po południu w dużych korkach. Na środku skrzyżowania zapalił się samochód.
Ogień pojawił się pod maską peugeota, który skręcał z Kondratowicza w św. Wincentego. Pierwsi na miejscu byli strażacy, ale równie szybki był nasz czytelnik Miłosz, który w dodatku wyposażony był w aparat i to jemu dziękujemy za zdjęcia. Kierowca samochodu nie odniósł obrażeń, strażacy ugasili auto i zepchnęli je na pobocze.
Tak się składa, że na miejscy pierwsi byli Strażnicy Miejscy. To oni po początkowych próbach ugaszenia samochodu wezwali Straż Pożarną.
Byli pierwsi bo przeganiali babcie handlujaca pietruszka :)
A czym ci Strażnicy Miejscy chcieli gasić ten samochód? Raz, na Zaciszu zapalił się samochód (trochę większy – 4×4). Zasęp Straży Pożarnej gasił 40 minut (z zegarkiem w ręku – od pierwszych do ostatnich płomieni). Pożar był zaawansowany, bo paliły się już zapewne silnik, plastiki, fotele, gumy… Jak widać Straż Miejska nie ma pojęcia o podstawowych rzeczach…
bo straż miejska jest od wypisywania mandacików, nękania babć handlujących szczypiorkiem, amatorów piwka pod chmurką