Tak, tak, to nie żart. Już za 1200 zł miesięcznie możesz mieć obszerne lokum na poddaszu neobarokowej willi z lat 30-tych. W dodatku z dużym ogrodem.
Wygląda na to, że remont jednego z najcenniejszych zabytków Targówka dobiegł końca. W sieci pojawiła się właśnie strona oferująca lokale na sprzedaż lub wynajem w willi Pietrusińskiego przy Tykocińskiej 15.
Obiekt można kupić w całości bądź wynająć poszczególne pomieszczenia na cele mieszkalne bądź biurowe. Zależy to od kupującego
– napisał nam w mailu przedstawiciel firmy Grudnik Nieruchomości, która wyremontowała willę i teraz szuka jej nowego przeznaczenia.
Ceny są bardzo zróżnicowane w zależności od kondygnacji. Przykładowo 26 mkw w suterenie można wynająć już za 1000 zł, a kupić za 64 000 zł. Na parterze największe mieszkanie/biuro to 67 mkw za 670 000 zł lub wynajem za 5000 zł miesięcznie. Nie wiemy jakie dokładnie warunki oferuje budynek, ani jaki jest rozkład pomieszczeń. Ale ceny na poddaszu wyglądają na okazyjne – za 1200 zł miesięcznie możecie mieć 52 mkw, a na własność już za 200 tys. zł.
Na zdjęciach przysłanych przez firmę wygląda to tak:
Krótka historia willi
Budynek wybudował dla siebie w 1930 roku architekt Bolesław Pietrusiński. Cudem przetrwał wojnę i budowę bloków w latach 70-tych, a w PRL-u przez lata działał tu m.in. żłobek. Później długo mieszkała tu pani z rodziny pierwszego właściciela, która opiekowała się willą. Gdy jej zabrakło, dom zaczął popadać w ruinę.
Pierwszy raz o jego opłakanym stanie informowaliśmy dwa lata temu. Budynek był zdewastowany, otwarty i regularnie okradany z tego, co jeszcze warto było ukraść.
Po naszych artykułach zainteresowała się nim firma Grudnik Nieruchomości (warszawską siedzibę ma na Targówku Fabrycznym), która odkupiła obiekt od spadkobierców rozproszonych po świecie i średnio zainteresowanych spadkiem. Firma pana Grudnika wyremontowała zabytek i teraz próbuje go sprzedać lub wynająć.
Na poddaszu to ja suszę pranie, mości panie!
Mały błąd – powinno być „za 1200 zł” a nie „za 1200 mkw”
Wnętrza świetnie się prezentują.Szkoda,że dzielnica wcześniej nie przejęła na własność tego budynku.
@BOLO – poprawione, dziękujemy :)
A w urzędzie dzielnicy Targówek afera z tabletami za 40 tys zł, pisze o tym tvn24 warszawa, tak się bawią gadżetami za naszą kasę.
A co na to sam Pietrusiński? Pewnie zły, ja też był bym zły w takiej sytuacji…
a o tabletach w gminie za 40 tysi cisza na tej stronie:/
Ooooo,widzę że opłacani komentatorzy próbują ruszyć temat,sfora chce ujadać,nam nadzieję że taki artykuł nie powstanie bo byłby tylko pożywką dla różnego rodzaju oszołomów
Warunki jak to w zabytkach zapewne moga byc fatalne – jesli chodzi o np. dostep do kablowki i Internetu. Czesto „nie da sie” nawet pociagnac kabla.
Ceny lekko wygorowane, ale chyba rozsadnie mysla, bo calosc bedzie ciezko sprzedac. Gdyby to bylo centrum Warszawy to pewnie zeszloby „na pniu” przy takiej cenie nawet za poddasze..
do rafał
nie jestem opłacany i nie jestem oszołomem. Codziennie chodzę po ulicach tej gminy i potykam się o dziury w chodnikach. Gdy słyszę o 40 tys wydanych na zabawki dla radnych to ręce mi opadają
Kiedyś chodników nie było tylko ścieżki przez pola,i ludzie żyli i rozmnażali się i nikomu nic nie opadało :-)
sa chamy co uwielbiaja bloto.
https://www.facebook.com/pages/H2oplus-Alkohole-24h-Tgk/257815021043676
https://www.facebook.com/pages/H2oplus-Alkohole-24h-Tgk/257815021043676
Zabawki dla radnych i ocena idzie w świat. A może tak Panowie i Panie nieco zainteresujcie się tematem i przeznaczeniem owych „zabawek”. To, że używacie tabletów do zabawy to Wasza sprawa. Wystarczy nieco pogrzebać i zobaczyć ile stron materiałów trzeba przygotować dla jednego radnego na pojedyńczą sesję, ale to Was nie bulwersuje. Mamy XXI wiek i elektronika nie tylko służy zabawie, ale i usprawnia pracę, nie mówiąc nic o tak modnym temacie jak ekologia :)
ta willa jeszcze nie jest wyremontowana!
skąd pani wie?
Czasami wpadała nam piłka do ogródka. Wołaliśmy wtedy Paaniii Zoosiu!!!
Nigdy nie było problemu żeby ją odzyskać. Gruba Pani Zocha albo jej mąż Bober odrzucali piłkę. Czasami, podczas ich nieobecności znajdowali się chętni przejmować inicjatywę i wchodzili nieczekając na gospodarzy na ogródek sami. Nigdy się nie odważyłem przejść przez ogrodzenie. Świadomość bliskiej obecności kudłatego Miśka powstrzymywała mnie przed tym nadzwyczaj skutecznie. Piękne czasy.