Finał afery tabletowej w prima aprilis?

42
Share

Radni Targówka spotykają się na nadzwyczajnej sesji poświęconej tzw. aferze tabletowej. Umówili się na 1 kwietnia i to jest idealna data na taką sesję.

 

Śledzimy tę „aferę” z uwagą, ale do tej pory nic o niej nie pisaliśmy, bo za bardzo nie wiemy o co chodzi. To znaczy wiemy, ale nie do końca rozumiemy.

Zarząd dzielnicy kupił 30 tabletów dla radnych, żeby w drugiej dekadzie XXI wieku zaczęli głosować trochę nowocześniej niż przez podniesienie ręki, jak robią to do tej pory. Same tablety kosztowały około 20 tys. zł (a więc jakieś 660 zł za sztukę, czyli dolna półka), razem ze specjalistycznym oprogramowaniem wydano na nie ok. 40 tys. zł.

Jednak zakup nie spodobał się opozycyjnym radnym z PO, którzy zarzucili zarządowi dzielnicy rozrzutność. Tyle, że ten wydatek to bardzo mała kwota przy sumach, jakimi obraca dzielnica.

Za te 40 tys. zł można najwyżej zamontować trzy spowalniacze ruchu na jezdni czy pięć prostych latarni. Nasza dzielnica wydawała już w tej kadencji 100 tys. zł na nuty potrzebne do kilku koncertów, kilkanaście tysięcy złotych płaciliśmy też za każdy występ orkiestry kameralnej (także za te, które odbywały się w godzinach pracy mieszkańców). Pieniądze, które poszły na tablety nie starczyłyby nawet na pół tymczasowej „instalacji artystycznej” ze śmieci i odpadów, która przez wiele miesięcy stała obok ratusza.

O co więc chodzi w aferze? Jak jeden z informatorów wyjaśniał w TVN Warszawa, które nagłośniło tę sprawę, „jest wielu starszych radnych, którzy mieliby trudność w obsługiwaniu urządzeń”.

Serio? Czyli rządzą nami ludzie, którzy nie są w stanie nauczyć się wciskać „za”, „przeciw” albo „wstrzymuje się” na szklanym ekranie? Naprawdę?

W aferze chodzi więc o zwykłą grę polityczną, po prostu jedni dla zasady krytykują drugich, a akurat TVN Warszawa postanowiło to rozdmuchać.

Na wtorkowej primaaprilisowej sesji odbędzie się kolejna, mamy nadzieję że już ostatnia, odsłona tej „afery”. Począwszy od godziny 14:00 opozycyjni radni wpierw będą się znęcać nad zarządem, a potem głosować, żeby tablety dać zamiast niereformowalnym radnym, to zdolniejszym od nich uczniom z zespołu szkół przy ul. Mieszka I.

Ratusz Targówka /fot. targowek.info

Ratusz Targówka – siedziba zarządu dzielnicy i miejsce obrad radnych /fot. targowek.info

 

A nas tak naprawdę martwi co innego.

Nasza dzielnica jest bardzo zacofana w informatyzacji. Choćby na Ursynowie czy w Śródmieściu można śledzić transmisje z posiedzenia rady dzielnicy w internecie. Ale nie na Targówku. Nasi radni najwyraźniej wstydzą się tego co wygadują, bo ciągle nie chcą wprowadzić tego oczywistego w XXI wieku rozwiązania.

Także z powodu tego zacofania musimy czekać po kilka dni na podanie do publicznej wiadomości wyników głosowań. A gdy już się pojawią, to ogólne, bez podziału, który radny jak głosował. Nikt nie zapisuje kto konkretnie podniósł rękę w danym głosowaniu (co byłoby robione automatycznie i błyskawicznie przy głosowaniu na tabletach), więc nie można sprawdzić najważniejszej rzeczy: który radny podejmował jakie decyzje w sprawach dzielnicy.

To bardzo wygodne dla radnych, prawda? Niestety, niezbyt uczciwe wobec zwykłych mieszkańców Targówka. Szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych

42
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx