Fala okradania starszych ludzi, przy wykorzystaniu ich łatwowierności, nie słabnie. Nasz czytelnik opisuje kolejny sposób złodziei, zastosowany kilka dni temu na Targówku.
Wydawałoby się, że o kradzieżach „na wnuczka” (gdzie złodziej dzwoni przez telefon/domofon i podszywając się pod wnuczka prosi babcię/dziadka o przekazanie pieniędzy obcej osobie) napisano w ostatnich latach już tyle razy, że wszyscy wiedzą, o co chodzi i nikt nie da się na to nabrać.
Zresztą może i tak jest. Pewnie dlatego ostatnio w Warszawie głośniej jest o kradzieżach „na policjanta”, gdzie ze starszą osobą kontaktuje się nie „wnuczek”, ale „policjant”, który niby zastawia pułapkę na fałszywego „wnuczka” – i w związku z tym potrzebuje wszystkich oszczędności łatwowiernej ofiary.
Ale jest też kolejny wariant, który boleśnia poznała 80-letnia babcia naszego czytelnika, mieszkająca na ul. Pratulińskiej na Targówku. Kradzież, wg opisu czytelnika, wyglądała w ten sposób:
Moja babcia, mająca ponad 80 lat, została okradziona we własnym mieszkaniu. Dzięki Bogu nic jej się nie stało.
Zdarzenie miało miejsce na ulicy Pratulińskiej. Dwie kobiety (ok. 25 i ponad 30 lat), nie wzbudzające żadnych podejrzeń, wsiadły do windy z moją babcią, pomagając jej z zakupami i przytrzymując drzwi od windy, oraz prowadząc przy tym miłą konwersację, zapewne po to by wyczuć temat.
Gdy moja babcia wybrała numer piętra, na które chciała dojechać, panie stwierdziły, że były u niej jakiś czas temu, ale jej nie było – i chciały sprawdzić licznik od wody i przekazać jej informacje o tym, że w dniu dzisiejszym nie będzie wody.
Moja babcia, jako starsza osoba, nie domyśliła się, że coś się zapowiada i wpuściła te panie do mieszkania. W mieszkaniu panie poprosiły babcię o to, by napuściła sobie wody do wanny – bo później mógł by być problem z korzystaniem z toalety. W chwili gdy babcia odkręciła wodę, jedna z kobiet weszła do łazienki i zagadywała ją, blokując jej wyjście, podczas gdy druga plądrowała wszystkie szafki w pokoju.
Pech chciał, że dzień wcześniej przyszła emerytura i gdy panie znalazły, co chciały, szybko się ulotniły pod jakimś głupim pretekstem, a moja babcia trochę ogłupiona miłym zachowaniem i pełną kulturą długo nic się nie domyślała.
Takich akcji, jak ta, jest wiele na Targówku – od kobiet przebranych za zakonnice, po tak jak w tym przypadku, pracowników administracji!
To smutna historia naszego czytelnika. Z naszej strony dodajmy, że policja aktywnie walczy z takimi przestępcami i często łapie złodziei.
Ale oni trafiają przed sąd i… zamiast wylądować w areszcie, pozostają na wolności z tzw. dozorem policyjnym. Tak było np. w przypadku opisywanego przez nas „gangu wnuczków”, wykrytego przez policjantów z Targówka rok temu. W dwóch akcjach funkcjonariusze złapali łącznie aż 11 osób. Z czego za kratki trafiły zaledwie dwie, zaś aż dziewięć z dozorem spokojnie wróciło do domów.
Brawo za ten artykuł!!! Właśnie o tym trzeba mówić i pisać. To może spotkać także naszych bliskich czy sąsiadów zza ściany. Dlatego przekazujmy dalej takie informacje wszystkim starszym osobom.
nie dziwi mnie, że ludzie są okradani i kradną. Przecież od lat chętnie głosują na złodziei więc widocznie to im odpowiada.
…Zz czego za kratki trafiły zaledwie dwie, zaś aż dziewięć z dozorem spokojnie wróciło do domów… chory kraj, chore prawo, kiedy wreszcie znajdzie się ktoś, kto zrobi z tym porządek?
Łapać Zakonnice i przeszukiwać !
Zgadzam się,Pani Anno,musimy przekazywać sąsiadom takie wiadomości,by ustrzec ich przez różnej maści oszustami.W końcu nie każdy ma dostęp do sieci.
Sorry ale to Panst. powinno tak zmienic prawo, by jak ta staruszka ze st. – mogly sobie usiasc chocby na werandzie z dub. i w razie czego zastrz.
Dla tej kobiety ta suma moze byc calymi dochodami miesiecznymi, a skoro na takie smieci nie wystarcza grozba kary to musza sie liczyc z tym, ze moga podczas czegos takiego zg.
Nie zrozumcie tego zle – jak ich zlapia/odbeda kare/zwroca z nawiazka oraz przejda jakas odnowe moralna, zwlaszcza oddadza co zabrali to mozna przebaczyc. Bo po to sa jakies resocjalizacje czy zasada prawa powrotu.
u moich rodzicow byl gosc mowiac ze jest z administracji i przeprowadzaja remonty, na szczescie moi rodzice nie sa tacy naiwni z reszta uczulam ich na takie rzeczy. gosc byl gdzies okolo godziny 15. zostal postraszony wezwaniem policji i odrazu sie wycofal. zajscie mialo na ulicy Rembielinskiej 3. rowniez informacje zamiescilem na swoim profilu FB.