Złodzieje nie próżnują – teraz kradną „na administrację”

7
Share

Fala okradania starszych ludzi, przy wykorzystaniu ich łatwowierności, nie słabnie. Nasz czytelnik opisuje kolejny sposób złodziei, zastosowany kilka dni temu na Targówku.

fot. Policja

fot. Policja

Wydawałoby się, że o kradzieżach „na wnuczka” (gdzie złodziej dzwoni przez telefon/domofon i podszywając się pod wnuczka prosi babcię/dziadka o przekazanie pieniędzy obcej osobie) napisano w ostatnich latach już tyle razy, że wszyscy wiedzą, o co chodzi i nikt nie da się na to nabrać.

Zresztą może i tak jest. Pewnie dlatego ostatnio w Warszawie głośniej jest o kradzieżach „na policjanta”, gdzie ze starszą osobą kontaktuje się nie „wnuczek”, ale „policjant”, który niby zastawia pułapkę na fałszywego „wnuczka” – i w związku z tym potrzebuje wszystkich oszczędności łatwowiernej ofiary.

Ale jest też kolejny wariant, który boleśnia poznała 80-letnia babcia naszego czytelnika, mieszkająca na ul. Pratulińskiej na Targówku. Kradzież, wg opisu czytelnika, wyglądała w ten sposób:

Moja babcia, mająca ponad 80 lat, została okradziona we własnym mieszkaniu. Dzięki Bogu nic jej się nie stało.

Zdarzenie miało miejsce na ulicy Pratulińskiej. Dwie kobiety (ok. 25 i ponad 30 lat), nie wzbudzające żadnych podejrzeń, wsiadły do windy z moją babcią, pomagając jej z zakupami i przytrzymując drzwi od windy, oraz prowadząc przy tym miłą konwersację, zapewne po to by wyczuć temat.

Gdy moja babcia wybrała numer piętra, na które chciała dojechać, panie stwierdziły, że były u niej jakiś czas temu, ale jej nie było – i chciały sprawdzić licznik od wody i przekazać jej informacje o tym, że w dniu dzisiejszym nie będzie wody.

Moja babcia, jako starsza osoba, nie domyśliła się, że coś się zapowiada i wpuściła te panie do mieszkania. W mieszkaniu panie poprosiły babcię o to, by napuściła sobie wody do wanny – bo później mógł by być problem z korzystaniem z toalety. W chwili gdy babcia odkręciła wodę, jedna z kobiet weszła do łazienki i zagadywała ją, blokując jej wyjście, podczas gdy druga plądrowała wszystkie szafki w pokoju.

Pech chciał, że dzień wcześniej przyszła emerytura i gdy panie znalazły, co chciały, szybko się ulotniły pod jakimś głupim pretekstem, a moja babcia trochę ogłupiona miłym zachowaniem i pełną kulturą długo nic się nie domyślała.

Takich akcji, jak ta, jest wiele na Targówku – od kobiet przebranych za zakonnice, po tak jak w tym przypadku, pracowników administracji!

To smutna historia naszego czytelnika. Z naszej strony dodajmy, że policja aktywnie walczy z takimi przestępcami i często łapie złodziei.

Ale oni trafiają przed sąd i… zamiast wylądować w areszcie, pozostają na wolności z tzw. dozorem policyjnym. Tak było np. w przypadku opisywanego przez nas „gangu wnuczków”, wykrytego przez policjantów z Targówka rok temu. W dwóch akcjach funkcjonariusze złapali łącznie aż 11 osób. Z czego za kratki trafiły zaledwie dwie, zaś aż dziewięć z dozorem spokojnie wróciło do domów.

 

7
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx