Za mieszkańcem naszej dzielnicy zapewne wkrótce będzie wystawiony list gończy.
Jak to mówią policjanci, „sprawa jest rozwojowa”.
Wczoraj Warszawę obiegła wiadomość o 41-letnim konwojencie, pracowniku „jednej ze znanych firm ochroniarskich”, który w środę po skończeniu pracy nie wrócił do firmy i nie rozliczył się z pieniędzy. Szczegółow było mało. Kim był konwojent, ile pieniędzy zniknęło razem z nim i skąd pochodził – tego dowiadujemy się dopiero dzisiaj.
I jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio Zet, poszukiwany konwojent to 41-letni Grzegorz L. – mieszkaniec Bródna.
Mężczyzna samotnie poruszał się po Warszawie służbowym samochodem, naszpikowanym kamerami i elektroniką. Odebrał pieniądze – mówi się o kilku, prawdopodobnie dwóch milionach złotych – z kilku punktów na mieście, a później pojechał do centrum handlowego Blue City, gdzie kupił dużą torbę. Po przepakowaniu pieniędzy porzucił służbowe auto i pojechał taksówką na Dworzec Wileński. Dokąd udał się dalej? Tego już nie wiadomo.
Zdaniem radia RMF Maxxx oprócz kilku mln złotych konwojent zabrał także służbową broń z 64 sztukami amunicji.
Prawdopodobnie wkrótce za Grzegorzem L. z Bródna zostanie wystawiony list gończy. Wtedy poznany jego nazwisko i twarz. Choć niektórzy z was zapewne już to znają. W końcu to nasz sąsiad z dzielnicy…
juz wrocilem do izraela…szukajcie ile chcecie.
Co za żałosny kraj! Koleś kradnie 2miliony, mają jego nazwisko, zdjęcie, ale nikt się nie dowie, jak koleś wygląda, bo co? Jak wygląda pościg, jak wygląda szukanie winnego, sprawcy, skoro nikt nie wie, jak on wygląda?