Zamknięta ulica, mnóstwo straży pożarnej i karetek. Tak wczoraj wyglądał przejazd przez most nad Kanałem Bródnowskim przy skrzyżowaniu Kondratowicza ze św. Wincentego.
Dym, a za chwilę płomienie, pojawiły się po północy. Spod mostu buchał ogień, dym unosił się tuż nad asfaltem, dlatego wyglądało to podobnie jak pożar mostu Łazienkowskiego, na którym spalił się drewniany pomost techniczny pod jezdnią.
Policja natychmiast zamknęła całe skrzyżowanie Kondratowicza ze św. Wincentego. Na miejscu z ogniem walczyły cztery jednostki straży pożarnej, przyjechały aż trzy karetki. Dostęp był trudny, bo ogień rozwijał się pod mostem, więc strażacy musieli tam wchodzić po stromym brzegu kanałku.
Na szczęście szybko okazało się, że nie paliły się drewniane podkłady, tylko śmieci gromadzone pod mostem przez bezdomnych. Od lat co jakiś czas most służy za schronienie dla osób, które nie mają gdzie mieszkać.
Rano po pożarze nie było już śladu, nie licząc lekkiego swądu spalenizny. Ruch samochodów odbywa się normalnie.
Czy to mieszkańcy Białołęki zaczęli już swoje protesty? :)
tak, to my.
my bezdomni.
ogrzewanie wlaczylismy
w nocy zimno, nie?
Wygląda na to, że most nad Kanałkiem jest solidniejszy niż Most Łazienkowski
To straszne, że biedni bezdomni ludzie muszą mieszkać pod mostkiem w śmieciach a PO sprowadza sobie terrorystów.