Czy to on zabił 16-latkę na św. Wincentego?

87
Share

Policja wciąż poszukuje kierowcy, który przed tygodniem śmiertelnie potrącił młodą dziewczynę i uciekł. Ale na ulicach Targówka już wiedzą, kto to zrobił.

 

Potrącenie 16-letniej Magdy na ul. św. Wincentego, do którego doszło po południu 28 grudnia 2015 r., wstrząsnęło całym Targówkiem.

Policyjne śledztwo jeszcze trwa, dlatego służby nie udzielają niemal żadnych oficjalnych informacji, ale świadków wypadku było tak wielu, że praktycznie nie ma wątpliwości: wszystko wskazuje na to, że zabita dziewczyna próbowała pokonać ruchliwą ulicę w okolicach skrzyżowania z Malborską w niedozwolonym miejscu – ale czarny mercedes, który ją potrącił, pędził łamiąc wszelkie reguły, tak ruchu drogowego, jak i zdrowego rozsądku.

Oficjalnie policja wciąż szuka kierowcy, który natychmiast uciekł z miejsca wypadku, i prosi o kontakt wszystkich, którzy widzieli zdarzenie lub mogą pomóc w ustaleniu sprawcy. Funkcjonariusze są tak tajemniczy, że nie chcą nawet oficjalnie potwierdzić, iż czarny mercedes, odnaleziony po Nowym Roku w lesie pod Wyszkowem, brał udział w tym nieszczęśliwym zdarzeniu.

Lecz na ulicach Bródna i Targówka nie mają wątpliwości. Powtarzane z ust do ust – i na różnych forach internetowych – oskarżenie wskazuje jako sprawcę 23-letniego Adriana M., mieszkańca naszej dzielnicy i posiadacza czarnego mercedesa.

Adrian M., niezbyt wysoki blondyn, nie jest niestety kryształową postacią. W niektórych środowiskach dzielnicy znany jest od dłuższego czasu. Najgłośniej było o nim jesienią 2012 roku, gdy miał zaledwie 20 lat, a policja weszła do jego mieszkania na Targówku i znalazła 516 gramów heroiny oraz ponad 40 tysięcy złotych w gotówce. To wtedy policjanci zrobili i upublicznili to zdjęcie: skuty kajdankami Adrian M. w czarnej bluzie z kapturem idzie w towarzystwie policjanta po dziedzińcu Komendy Stołecznej Policji.

 

1-29407

Adrian M. w towarzystwie policjanta, zdjęcie z listopada 2012 roku / fot. Policja

 

Mimo posiadania ponad pół kilograma ciężkich narkotyków Adrian M. nie trafił za kratki na długo. Zamiast aresztowania, został objęty tylko dozorem policji. Wkrótce wyszedł na wolność.

Ulice Targówka znów nie mają wątpliwości: według uporczywie powtarzanych pogłosek młody mężczyzna został tak łagodnie potraktowany, bo poszedł na współpracę z policją. Czy tak było naprawdę? Nie wiemy.

Ostatnia pogłoska dotycząca Adriana M.: podobno po spowodowaniu śmiertelnego wypadku na św. Wincentego i porzuceniu czarnego mercedesa uciekł z Polski. Jeżeli ulice Targówka się nie mylą, to wcale nie oznacza, że uniknął sprawiedliwości. Np. Mariusz N., sprawca głośnego wypadku spod Otwocka, który dwa lata temu śmiertelnie potrącił 13-letniego chłopca, został złapany we Francji już po miesiącu.

 

Informacja dla komentujących: znamy nazwisko Adriana M. Policja zna je także. Jednak polskie prawo nie pozwala na jego publiczne podawanie, dlatego wszystkie komentarze, w których będzie ono napisane (podobnie jak dane jego „przyjaciółki” oraz synka) będziemy musieli skasować.

 

87
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx