Ciąg dalszy „nowej tradycji” na jeziorku na Elsnerowie: po dzikim kąpielisku mamy tu teraz dziką ślizgawkę.
Wystarczyło kilka dni solidnych mrozów i na Targówku przybyła kolejna „atrakcja”: zalew przy ul. Bardowskiego całkowicie zamarzł, zamieniając się w wielkie lodowisko o powierzchni 1,8 hektara.
Oczywiście nie mogli tego nie zauważyć mieszkańcy Elsnerowa i pobliskich Ząbek. Dziś na lodzie ślizgało się kilka grupek dzieci. Niektóre tuż przy brzegu – inne na samym środku jeziorka. Ślady na lodzie wskazywały, że wcześniej ktoś tam nawet jeździł na łyżwach.
Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, na ile jest to bezpieczne. Od sylwestra mróz przekracza -10 stopni, a zalew, choć w najgłębszym miejscu ma ok. 2 metrów głębokości, w większej części jest dużo płytszy. Więc prawdopodobnie lód na nim jest gruby i mocny. Ale mnóstwo osób na świecie skąpało się w lodowatej wodzie, bo wydawało im się, że „lód jest gruby i mocny”…
Jednak zamarznięty zalew wciąż nie jest oddany do użytku. Opóźniona inwestycja jest wreszcie niewątpliwie bliska końca – stoi wieża widokowa, jest ścianka wspinaczkowa, plac zabaw i aż dwa place do street workoutu (kalisteniki) – ale nie wszystko jest jeszcze zagospodarowane i wciąż jest to plac budowy.
Jeziorko na Bardowskiego nie jest jednak w żaden sposób pilnowane, więc tak samo jak latem, gdy mimo budowy i zakazu pływania mieszkańcy sami zorganizowali tam nieoficjalne kąpielisko, tak teraz w środku zimy mamy tu nieformalne lodowisko. Choć na wieży widokowej są zamontowane kamery monitoringu, nikt nawet nie udaje, że próbuje pilnować tu porządku.
Ba, mimo, że drogę na szczyt wieży blokują furtki zamknięte łańcuchami i kłódkami, to łatwo je przeskoczyć – i w internecie można już zobaczyć zdjęcia osób przechwalających się, że weszły na jej szczyt.
wszystkie zdjęcia: zalew przy ul. Bardowskiego / fot. targowek.info
„… nikt nawet nie udaje, że próbuje pilnować tu porządku.”
A redaktorzy nawet nie udają, że próbowali ustalić jak sytuacja wygląda w rzeczywistości. Bo w wybudowanym budynku pracuje 24h/dobę ochrona. Ale nie jest ich sprawą bieganie za ludźmi łażącymi po jeziorku lub w nim się kąpiącymi, a pilnowanie infrastruktury przed wandalami.
Naturalna selekcja. Jak w Tatrach.
Ciekawe kiedy zrobią drogę dojazdową i chodniki do jeziora, bo puki co to właśnie d drodze do jeziora (zalewu) można sobie nogi połamać albo zwieszenie w aucie zgubić… Nie mówiąc już nic o kałużach i błocie.
A furtek z lancuchami i klodkami nie ma juz od kilku tygodni. Na wieżę można spokojnie wchodzić
i spasc.