W niedzielę wieczorem doszło do poważnego wypadku w kolumnie policyjnych samochodów. – Wyglądało to koszmarnie – mówi nam świadek zdarzenia. Prowadząca radiowóz policjantka została ukarana.
Na gorąco o wypadku wiemy tylko tyle, ile opowiada nasz czytelnik Radek:
– Kolumna policyjnych samochodów na sygnale jechała bardzo szybko w kierunku centrum Warszawy. Groźnie wyglądało to już przy skrzyżowaniu z ul. Jórskiego, gdzie kolumna wjechała na czerwonym, a skręcająca w lewo taksówka ledwie wyhamowała na widok radiowozów – opowiada Radek.
Prawdopodobnie gwałtowna próba ominięcia taksówki była właśnie przyczyną wypadku. Kawałek dalej policyjny pick up otwierający kolumnę wypadł z jezdni i koziołkował.
– Wyglądało to jak w dobrym kinie akcji – opowiada Radek.
Radiowóz wylądował po przeciwnej stronie jezdni, na pasie zieleni przy parkingu obok marketu OBI. To solidne Mitsubishi L200 – kabina wytrzymała lądowanie na dachu, choć uszkodzenia są duże.
Jak nas poinformował nas Piotr Świstak z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji, winę za wypadek ponosi Policja.
– Policjantka prowadząca radiowóz na sygnale wjechała na skrzyżownie Radzymińskiej w ul. Jórskiego na czerwonym świetle. Miała do tego prawo, ale powinna zachować szczególną ostrożność. Aby uniknąć zderzenia z innym samochodem wykonała manewr, w wyniku którego policyjny pojazd przewrócił się i dachował – mówi targowek.info Piotr Świstak z KSP.
Dobra wiadomość jest taka, że w wypadku policyjnego Mitsubishi nikt ucierpiał. Oprócz radiowozu nie zostało uszkodzone żadne inne auto. Prowadząca auto funkcjonariuszka została rutynowo przebadana na trzeźwość (była trzeźwa) i została przez swoich kolegów ukarana mandatem.
Pewnie po kebaba dla komendanta jechali
Jakim prawem podniecają się takimi prędkościami, stwarzając zagrożenie dla ruchu? Znów kolejna nadzwyczajna kasta ludzi? I oto efekty.
I publiczna kasa w powietrze. Rozumiem, jakby to był jakiś pościg, albo pośpiech na interwencję, ale tyle samochodów policyjnych naraz, na pewno nie jechało w żadnym z powyższych celów. Więc bezsensowny pośpiech i brak roztropności doprowadził do wypadku. Panowie policjanci powinni się zastanowić komu powierzają kierownicę swoich radiowozów. Na pewno nie powinien to być ktoś, kto poczuł się za „kółkiem” pick-upa jak osławiony strażnik teksasu.
Nie policjantka powinna byc ukarana a ten ktory zadecydowal o predkosci kolumny i jej przejezdzie Wykonywala polecenia jakiegos dowodcy kompanii batalionu albo innego decydenta Ale u nas zawsze karze sie tego na dole a nie winnego
Łukasz- skąd pomysł, że nie jechali w żadnym z powyższych celów? Sam fakt, że była to cała kolumna samochodów policyjnych świadczy o tym, że raczej nie była to zwykła przejażdzka. Swoją drogą ciekawe co by było gdyby policjantka nie zjechała z drogi, bo wydaje mi się że byłoby znacznie gorzej, szczególnie dla osoby (osób?) w taksówce…
Stąd pomysł, że do interwencji i pościgu ruszają niezintegrowane ze sobą radiowozy, które znajdują się zazwyczaj w różnych miejscach. To był zaplanowany przejazd mający na celu relokację funkcjonariuszy lub samochodów w odpowiednie miejsce. Co absolutnie nie wymaga nadzwyczajnego pośpiechu. Pewnie, super, że nikt nie ucierpiał i to jest najważniejsze. Ale jeszcze fajniej by było, gdyby z powodu nadmiernej (nieuzasadnionej w tym wypadku) prędkości, w ogóle nie było tego wypadku.
Z tego co tu czytam to uważam ze to była wina taksówki ponieważ zajechał drogę policjantom którzy bez powodu nie jechali,a po drugie czemu taksówka uciekła z miejsca zdarzenia? jako kierowca powinien pomoc prawda?.Czyli uważam ze sprawcą wypadku jest taksówkarz.
Śmieszne samochód nieźle rozbity ale nikomu nic się nie stało. Ale wystarczy że nie z winy policjantów zderzak zarysowany i od razu w ciężkim stanie do szpitala…..:)