Kanałek Bródnowski „tradycyjnie” zamienił się w dżunglę, ale wkrótce ponownie będzie można w nim dostrzec wodę.
Kłopoty z koszeniem bujnej roślinności nad kanałem Bródnowskim są już właściwie tradycją. Choć w ostatnich latach wokół niego dzielnica pobudowała eleganckie promenady, mostki i skwery (za pieniądze ze spalarni śmieci), to sam kanałek regularnie zarasta wysokimi trawami i krzakami.
Interwencje mieszkańców niewiele dają. Teoretycznie rośliny nad kanałkiem powinny być koszone dwa, a nawet trzy razy razy w roku. Ale w 2015 roku nie udało się to w ogóle, a w 2016 r. udało się je skosić je tylko raz, we wrześniu. W tym roku mamy postęp – koszenie panoszącej się nad kanałkiem roślinności zaczęło „już” na początku sierpnia.
Przypomnijmy, że ostatnio zmienił się opiekun naszego kanału. Od 2017 roku utrzymaniem i konserwacją Kanału Bródnowskiego oraz Kanału Zaciszańskiego zajmuje się Zarząd Zieleni m.st. Warszawy. To nowa jednostka, w której mają pracować specjaliści od zieleni. Może i są specjalistami, ale przygotowanie przetargów i organizacja pielęgnacji zieleni zajmuje im tyle samo czasu, co wszystkim innym urzędnikom.
Na szczęście, jak poinformował Urząd Dzielnicy, wreszcie rozpoczęły się prace konserwacyjne w rejonie Kanału Bródnowskiego. Na razie prace trwają przy ujściu, tj. w rejonie Kanału Żerańskiego na terenie Białołęki – ale stopniowo pracownicy będą przesuwali się na południe i za kilka dni dotrą wpierw na Bródno, a potem na Zacisze.
W pierwszej kolejności koszone będą skarpy Kanału Bródnowskiego przy pasach przybrzeżnych, następnie zostanie wykoszona roślinność rosnąca bliżej lustra wody. Kolejnym etapem będzie hakowanie roślinności korzeniącej się w dnie, czyli wyrywanie roślinności dennej, w celu udrożnienia przepływu wody w kanale.
I wreszcie, pewnie gdzieś w połowie sierpnia, naprawdę przydadzą się podajniki karmy dla kaczek, rozstawione wzdłuż kanałku. Postawiono je wiosną, ale do tej pory rzadko można było z nich korzystać, bo w gąszczu traw i krzaków kaczek po prostu nie było widać.
zdjęcie na górze: archiwum targowek.info
A kiedy zostaną wykoszone płoty działek wzdłuż kanału, które uniemożliwiają poprowadzenie deptaku na całej długości? Czy tam jacyś urzędnicy mieszkają? Zgodnie z prawem przecież nie mają prawa do tego pasa ziemi przy wodzie.
Deptak ?
zieleń?
Ja bym to określił, krzaczory wzdłuż brunatnej wody. Tam spływa shit z domków,działek i budów.
Co do przetargów zieleni co się nie dziwię. Bo w tym kraju przetarg wygrać, trzeba miec znajomości .
Niech zarośnie nasza dzielnica przynajmniej nie będzie widoczny cały ten bajzel ….
Po pierwsze to czemu promenada nad kanałkiem nie ciągnie się do Zalewu Bardowskiego ?
Po drugie wycinanie naturalnej roślinności nad kanałkiem to zbrodnia!!! I co może jeszcze kornik ??? Ta roślinność powinna być naturalną ostoją dla wszelkiego ptactwa i innych mieszkańców kanałka !!!
Z jednej strony to sztuczny kanał, przekopany i może sie zamulić i zarosnac
z drugiej wycinka to faktycznie niesympatyczna sprawa i szkoda ze to jest robione, bo tam jest masa rozmaitych zyjatek
” czemu promenada nad kanałkiem nie ciągnie się do Zalewu Bardowskiego ?”
Dlaczego? Bo po drodze jest Swojska, Tory i ogolnie rzecz biorac… ciezka sprawa.
A ja sobie tak marze by można było kanałkiem spłynąć w kajaku, od Kanałku żerańskiego do sadzawki Bardowskiego lub odwrotnie:)
Wot i optymizm Poliaczkow…
I bardzo dobrze, że nie wycinają, przynajmniej kaczki, jeże i cała masa owadów ma gdzie w spokoju mieszkać. Koszenie raz do roku po sezonie lęgowym, gdy młode kaczki już odchowane wystarczy.
Wycinać do zera. Kanał jest zamulony a woda ma bardzo wysoki poziom powodując wchodzenie wody do piwnic przyległych domów / bloków. Mam gdzieś czy jakiś owad ma czy nie ma gdzie mieszkać, jeżeli zalewa ludziom piwnice.
niestety działki przy kanałku nie należą do urzędników bo jeśli by tak było to je potulnie oddali i przesuneli ogrodzenia. działki te są własnością miasta i zostały bezprawnie zagospodarowane przez właścicieli okolicznych domów którzy jak to w Polsce bywa usunąć się nie chcą z cudzej własności
Jakby działki należały do urzędników, to nigdy by oni sobie pod nosem nie puścili bulwaru z ławkami celem zburzenia sobie błogiego spokoju….. Ci właściciele będą bronic tego nieprawnie zajętego terenu jak niepodległości, bo widzą z sąsiedztwa jaka drastyczna utrata prywatności i spokoju czeka ich po przeprowadzeniu tam deptaku. W sumie to się nie dziwię…
Niema to jak promenada wzdłuż śmierdzącego ścieku….