Pamiątce po przemysłowej historii naszej dzielnicy, przynajmniej teoretycznie, nic już nie grozi.
Wielki komin przy ul. Radzymińskiej 122/124 kojarzy każdy, kto choć raz tamtędy jechał. A mieszkańcy Targówka Mieszkaniowego znają go doskonale. To ostatnia pozostałość po wielkich zakładach tłuszczowych, które zostały wyburzone sześć lat temu. Początkowo planowano rozebranie także samego komina, raz dzielnicę obiegł nawet „fake news”, że ma być wysadzony w powietrze, ale ostatecznie budowla stoi do dzisiaj – i powinna stać już zawsze.
Pod koniec listopada 2018 r., jedną z ostatnich decyzji ustępującej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, komin z dawnych „zetpetów” został wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Nie jest to tak mocna ochrona, jak konserwatorski rejestr zabytków, ale przynajmniej teoretycznie ewidencja chroni budowlę przed przed zniszczeniem.
Są plany, że zabytkowy komin stanie znakiem rozpoznawczym małego parku, który powstanie w środku wielkiego osiedla mieszkaniowego. Zaproponowali to zwycięzcy konkursu architektonicznego sprzed trzech lat. Wg tego projektu teren po dawnych zakładach tłuszczowych pokryje równa siatka ulic z głównie 6-piętrowymi domami, biurami i sklepami. Czy tak się jednak stanie – i kiedy – tego jeszcze nie wiadomo. Teren, na którym stoi komin, kupił deweloper, który jeszcze nie przedstawił swoich planów.
Zabytkowy komin z Radzyminskiej w otoczeniu dziś już zburzonych silosów Zakładów Przemysłu Tłuszczowego – zdjęcie archiwalne z 2012 roku / fot. archiwum targowek.info
A czyj pociotek będzie zajmował się konserwacją? Bo niewątpliwie robić to będzie trzeba. Dobrze płatne zajęcie, na najbliższe pięć lat ma bankowo zagwarantowane. Ludzie pomyślcie logicznie, cóż to za zabytek bez reszty obiektu. Co on niby ma symbolizować i co przypominać? Czasy świetlanej przeszłości socjalizmu, za którym tęskni HGW?
A cha, zapomniałem napisać że budowa nowego masztu dla anten zamontowanych na kominie mogłaby napotkać opór okolicznych mieszkańców i urzędów decyzyjnych. I to najprawdopodobniej jest przyczyną uznania tego komina za ,,zabytek”. I żeby nie było. Z dziada pradziada jestem mieszkańcem Szmulowizny i do ,,olejarni’ również czuję sentyment. Ale umiarkowany.
a kiedy zwiedzanie komina od środka
Jaka dzielnica, takie zabytki. W przyszłości w moment przerobicie na minaret. Wsparcie Czaskoskiego gwarantowane.
Znak czasów- komin ze zburzonej fabryki zabytkiem. Balcerowicz pewnie zadowolony.
Czy to już dom wariatów?
Redakcjo a co z budową metra na Bródnie?! Umowa podpisana 28.09.2018 mineło 2,5 miesiąca i poza paroma płotkami gdzieś z boku i przekopami Kondratowicza nic się nie dzieje.Do końca listopada miała być przedstawiona nowa organizacja ruchu i cisza. Na co czekają?W tym tempie to metro będzie w 2023r.
Brawo dla komina.
Mnie on przypomina pokazanego wała przez urzędników wszystkim maluczkim wyborcom.
Ciekawe czemu program Rafałka zniknął z internetu :)
Chciałem to jakoś skomentować, ale szkoda słów. Dlaczego w Warszawie nie może być po prostu normalnie? Każdy przegina w swoją stronę. Wspaniały zabytek. Już widzę te wycieczki…
Teren skażony maksymalnie ale co tam, budowac. Pozniej beda plakac ze dzieci chore sie rodzą
oj tam oj tam.
Dzieci zawsze się chore rodziły, jak komin nie był jeszcze zabytkiem.
Ważne, że nowe/stare władze miasta nie są skażone zaniechaniem w sprawie ochrony tego pieknego zabytku przemysłowego. W końcu jakaś sensowna decyzja.
ten komin to na 90 procent miejsce mojego pogrzebu o ile laczy sie z zabkami hehe dobre honorariuk brawo pani waltz
@&@
6 grudnia 2018 o godz. 09:48
Czy to już dom wariatów?
Nie, nie, jeszcze nie tutaj! Idź prosto, prosto, potem w prawo aż dojdziesz do Nowogrodzkiej! To właśnie tam!!!
l
10 grudnia 2018 o godz. 15:21
ten komin to na 90 procent miejsce mojego pogrzebu o ile laczy sie z zabkami hehe dobre honorariuk brawo pani waltz
Ostrożnie, ostrożnie, bo ktoś może Twoją deklarację brać na poważnie… ;o))))))
A może by tak punkt widokowy?