Wywiad z kombatantką Powstania Warszawskiego

9
Share

Dzisiaj mija 76 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Mieliśmy okazję porozmawiać z kombatantką Stefanią Adamczyk- Osiak, mieszkającą na Targówku. 

 

Pani Stefania urodziła się 22 lutego 1930 roku na warszawskim Żoliborzu. Należała do zgrupowania „Żywiciel” i służyła w stopniu łączniczki .

Targowek.info: Kiedy i gdzie zaczęło się Powstanie Warszawskie?

Stefania Adamczyk-Osiak: Powstanie zaczęło się na Żoliborzu, róg Suzina i Krasińskiego. Wybuchło pierwszego sierpnia (1944 r. – dopisek autorki). Było umówione na godzinę 17:00, ale zaczęło się o 13:30.

– Jak wyglądały przygotowania do powstania i samo rozpoczęcie?

 – Wybrani powstańcy wcześniej spotykali się i omawiali plany. Dostarczali także potrzebne artykuły i broń do klasztoru Zmartwychwstanek. Tego dnia, pierwszego sierpnia, wyszli z bronią po godzinie 13.00, a akurat Niemcy jechali z drugiej strony. Napadli na siebie, w ten sposób zaczęła się walka. 

– Ile lat mieli najmłodsi uczestnicy i do jakich organizacji należeli?

– Najmłodsi należeli do Szarych Szeregów (Szare Szeregi to kryptonim konspiracyjny Organizacji Harcerzy ZHP – Związek Harcerstwa Polskiego – dopisek autorki), mieli 16-18 lat.  

 – Gdzie Pani służyła podczas Powstania?

– Ja służyłam w punktach sanitarnych, najpierw w tym najbliższym, gdzie mieszkałam.

 – Gdzie znajdował się ten punkt sanitarny i do czego służył?

– Punkt sanitarny 116 znajdował się w mieszkaniu przy klasztorze Zmartwychwstanek, ul. Suzina 3 na Żoliborzu. Służył do tego, aby opatrywać rannych, udzielać im pierwszej pomocy medycznej – a w najgorszych przypadkach, by z szacunkiem pochować tych, co zginęli.

– Co było potrzebne w punkcie sanitarnym i kto dostarczał potrzebne rzeczy?

– Powstańcy, którzy brali udział w powstaniu, przyjeżdżali do każdego punktu sanitarnego, aby dostarczyć leki, opatrunki, nosze oraz prześcieradła. 

– Ile miała Pani lat podczas Powstania?

– Byłam dzieckiem,  miałam 13 lat. Zanim zaczęło się Powstanie ukończyłam siedem klas.

– Jak wyglądała dalsza Pani edukacja w tym czasie?

– Nie chodziliśmy do szkoły. Szkoły były zamknięte. Miałam wtedy taką znajomą, panią Jankę. Ta pani uczyła nas geografii i historii, bo w szkole nie było. Inna znajoma przerabiała z nami literaturę.

Ja wraz z moimi koleżankami Ireną Kowalską i Teresą Grodzicką uczyłyśmy się w mieszkaniu moich rodziców. Stół stał pośrodku, wokół niego krzesła i udawałyśmy, że coś jemy. To było tylko tak upozorowane, bo Niemcy  potrafili w ciągu dnia przyjechać i zabrać niewinnych ludzi do obozów koncentracyjnych.

Gdy pani Janka widziała, że któraś z nas jest mądrzejsza, to zgarniała ją do Szarych Szeregów.

– Czy Pani należała do Szarych Szeregów?

– Miałam być w Szarych Szeregach, ale Powstanie już wybuchło i nie zdążyłam się oficjalnie zaciągnąć, bo najpierw trzeba było złożyć przysięgę, a potem już nie było na to czasu. Ale i tak dołączyli mnie do młodzieży służącej podczas Powstania.

– Czym się Pani zajmowała podczas Powstania?

– Podczas Powstania przenosiłam meldunki. W punkcie sanitarnym opatrywałam rannych i odprowadzałam ranne dzieci do rodziców. Pomagałam w porządkach i sprawach organizacyjnych.

– Z kim Pani pomagała w punkcie sanitarnym?

– W  punkcie sanitarnym, który był umieszczony w mieszkaniu z dwoma pokojami i z kuchnią, pomagały dwie starsze pielęgniarki, miały około 60 lat. Jedna nazywała się Zofia Owczarska, a druga miała pseudonim Mila. Oprócz dwóch doświadczonych pielęgniarek było tam pięć młodych dziewczyn, między innymi ja, najmłodsza, a poza mną: Maria Fabisiewicz, Hanna Iwańska, Liliana Iwańska oraz Liliana Lasotówna.

– Czy zanim Pani pomagała w Powstaniu, wytłumaczono Pani, jak pomagać rannym?

– Nie, ja nie miałam żadnych praktyk w tym kierunku.

– Czy przez całe Powstanie Pani pomagała w jednym punkcie sanitarnym?

– Nie, ponieważ później nas porozdzielali. Mnie przydzielili do Ścibora Rylskiego, który był generałem. Poznałam go, mając trzynaście lat. On miał wtedy 23 lata.

 – Czy była Pani odważna w czasie wojny?

– Byłam odważna z powodu młodego wieku, ponieważ nie zdawałam sobie sprawy z zagrożenia i z tego, że moi bliscy mogą zginąć.

 – Jak wyglądało życie Pani rodziny w trakcie Powstania?

– Zabrano mojego ojca do obozu koncentracyjnego. Zostałam z mamą. Obok mieszkała ciotka z mężem i córką.  Moja siostra cioteczna, idąc z ojcem ulicą miała taką sytuację, że Niemiec do nich podszedł i chciał zabrać jej ojca, ale ona zaczęła płakać i krzyczeć, trzymając nogi taty, więc nie zabrano go do obozu koncentracyjnego. Ale inny mój wujek został zabrany do obozu koncentracyjnego Buchenwald.

– Co Pani wiedziała o obozach koncentracyjnych?

– W obozach koncentracyjnych maltretowano, zabijano i palono ludzi.

– Gdzie przebywali ludzie podczas Powstania?

– Podczas Powstania ludzie głównie mieszkali i nocowali w piwnicach. Pamiętam, że kobiety gotowały jedzenie dla rannych na parterze w dużym kotle.

 – Czy Pani cały czas mieszkała w swojej kamienicy?

– Nie, jeszcze podczas Powstania musieliśmy się wyprowadzić. Któregoś dnia, gdy szłam do Marii Fabisiewicz, dwie bomby spadły na podwórko, na którym mieszkałam. Był to wielki huk, do dziś go słyszę, widziałam mnóstwo kurzu, wszystkie świece w oknach zgasły, ludzie schowali się w kąt piwnicy. Potem trzeba było szukać innego lokum.

– Jak wyglądało wywożenie ludzi do niewoli?

– Niemcy podjeżdżali zakrytymi budami towarowymi, gdzie były dwie lub trzy ławki. Wyłapywali Polaków na ulicach. Przychodzili też w nocy, gdy już wszyscy spali , a następnie ich zabierali.

– Pani późniejszy mąż też walczył podczas Powstania?

– Tak on walczył z grupą młodych z Szarych Szeregów. Mój mąż nazywał się Osiak Władysław – pseudonim ,,Pasta”.  Ale poznałam go już po Powstaniu.

– Czy pamięta Pani piosenki powstańcze?

– Tak pamiętam, ale tylko niektóre. Śpiewamy czasem z innymi Seniorami i na występach patriotycznych. Ale śpiewniki poginęły. Śpiewamy z pamięci odtworzone, najbardziej popularne, które dodawały nam otuchy w tym trudnym czasie.

– Czy powstanie było potrzebne?

– Nie było innego wyjścia, bo Niemcy budowali na Dworcu Zachodnim gazownie dla Polaków, więc by nas zabili. Przez to nasza historia inaczej by się potoczyła.

– Czy ma Pani dotychczas traumę związaną z wojną?

– Tak, panicznie się boję miejsc zamkniętych, jest to związane z przebywaniem w piwnicach.

– Jak Pani sobie radziła po wojnie?

– Po wojnie było bardzo ciężko, wszyscy baliśmy się głodu, mieliśmy obawy przed tym, że nie będziemy mieli dachu nad głową, ponieważ podczas wojny cała Warszawa była zrównana z ziemią. Ale daliśmy radę, nasza stolica została odbudowana, dzięki solidarności, mimo bardzo trudnej sytuacji podnieśliśmy się z tego.

– Bardzo dziękuję za rozmowę.

– Dziękuję. Powodzenia!

zdjęcie na górze: Stefania Adamczyk-Osiak ps. „Stefa” / fot. www.1944.pl

 

9
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx