Po wykryciu groźnej bakterii cały odział neurologii Szpitala Bródnowskiego został zamknięty.
Co to dokładnie za bakteria, na razie nie wiadomo – a w każdym razie ani sanepid, ani władze szpitala nie chcą o tym oficjalnie informować. Jednak bakteria jest na tyle niesympatyczna, że oddział na którym ją wykryto został dzisiaj zamknięty co najmniej na tydzień. Jak podkreślają w mediach władze szpitala, to standardowa procedura w takich przypadkach. Podczas zamknięcia oddział neurologii przejdzie gruntowną dezynfekcję.
Wg informacji TVN Warszawa, część pacjentów została wypisana do domów, a do pozostałych wstrzymano odwiedziny. Nowi pacjenci, którzy mieli być przyjmowani w najbliższych dniach, są kierowani do innych szpitali. Jak z kolei podaje „Gazeta Stołeczna”, oddział ponownie zacznie przyjmować pacjentów we wtorek, 12 lutego.
zakażeniem to jest władza w tym szpitalu. korupcja, kilometrowe kolejki, ubóstwo i zacofane. teraz wprowadzili system komputerowy (wpisanie wizyty pacjenta trwa 25 minut, sama wizyta 3 MINUTY a CZEKA SIE ROK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja mam jak najgorsze wspomnienia z tym szpitalem. Izba przyjęć to jakiś poligon. Chamstwo, arogancja i lekceważenie chorych. Na lekarza czeka się kilka godzin, w jednej kolejce są bardzo chorzy jak i jacyś np. pijani awanturnicy. Na oddziałach jest już lepiej ale mam wrażenie, że tam każdy czeka na prezenty, łapówki. Tylko skąd na to brać?! Tylko raz było trochę lepiej- przed ostatnimi wyborami, i nikt mi nie powie, że sytuacja w służbie zdrowia nie jest sterowana przez rząd…
już wiadomo, że chodziło o gronkowca