Muzeum Pragi pokaże dziś mało znany dokument „Ostatni przystanek”. To historia o czasach, gdy tramwaje dojeżdżały pod bramę Cmentarza Bródnowskiego, a przy pętli działał słynny „Bar pod Trupkiem”.
Właściwie nazywał się Restauracja Krańcowa, ale ta nazwa była zdecydowanie rzadziej używana. Bar pod Trupkiem działał do 1967 roku. Wtedy to na bramie cmentarza pojawił się osobliwy nekrolog:
Nazwa restauracji wzięła się od końcowego przystanku tramwaju, który kursował św. Wincentego. To w Krańcowej przez lata odbywały się wielkie stypy wspominane później przez warszawiaków, którzy na Targówku pojawiali się tylko z okazji pogrzebów.
Imprezy musiały być tęgie, bo ich sława sięga naszych czasów. Piosenkę o barze śpiewał Stasiek Wielanek, a Tadeusz Malczewski-Wiktorzak napisał wiersz. Wiesław Wiernicki opisał jak wyglądały stypy w swoich „Wspomnieniach o warszawskich knajpach”:
„Jeśli goście popadali w płacz, niektórzy nawet w szloch, to orkiestra grała utworu sentymentalne, kelnerzy byli tak smutni, że nie odróżniali się niczym od gości żałobnych. Jeśli jednak od płaczu zbiorowego zmieniano nastrój tak dalece, że rozpoczynały się tańce z fokstrotem na czele, obsługa natychmiast dostosowywała się do sytuacji, podając coraz to nowe pólitrówki. Orkiestra była na podorędziu. Stypę zaczynano od melodii poważnych np.”Serenady” Schuberta, a kończono nawet szlagierami z polskich wesołych filmów.”
Restauracja znajdowała się w piętrowym drewniaku na przeciwko bramy cmentarza. Budynek rozebrano wiosną 1968 roku. Nie zachowało się wiele jego zdjęć, ale kilka zgromadzili niezawodni forumowicze ze strony Kolejka Marecka:
Więcej o lokalu można dowiedzieć się już dziś z filmu dokumentalnego „Ostatni przystanek” z 1967 w reżyserii Zbigniew Raplewskiego. Dokument pokaże w ramach „Praskich czwartków” Muzeum Pragi (godz. 18.30, ul. Targowa 50/52). Przed pokazem film omówi Piotr Wierzbicki, przewodnik warszawski, twórca strony Warszawa Na Wyrywki, organizator spacerów i wycieczek rowerowych.
Dlaczego ten bar na wszystkich zdjęciach wygląda jak „zabity dechami”? Na żadnym zdjęciu nie widać na nim życia, żadnych bywalców.
Bo pewnie ktoś obudził się z aparatem fotograficznym i kamerą kiedy się okazało, że niedługo pójdzie pod kilof.
Wyglądał jak bar z Dzikiego Zachodu. Piękna budowla. :)
Gdzie ten film mozna zobaczyc? Bar prowadzila moja rodzina
@Dorota , której rodzina prowadziła bar. Film można obejżeć prawdopodobnie w muzeum pragi. Odezwij się na paluszki@gmail.com