Jedna z tych informacji, która jest kompletnie niepotrzebna do szczęścia… ale zawsze warto wiedzieć.
Dokładną liczbę samorządowych urzędników w naszej dzielnicy poznaliśmy dzięki interpelacji stołecznego radnego Jarosława Krajewskiego. Obecnie (a dla ścisłości: wg stanu na 1 lutego 2013 roku) w Urzędzie Dzielnicy Targówek jest zatrudnionych 226 osób, którzy pracują na 222,125 etatu.
Czy to dużo, czy mało? Możemy powiedzieć, że zupełnie przeciętnie. We wszystkich urzędach 18 dzielnic pracuje łącznie 3778 osób. Najwięcej urzędników w Warszawie ma największa dzielnica – Mokotów (425), a najmniej – najmniejsza Wesoła (78). Z kolei nasi bezpośredni sąsiedzi mogą się „pochwalić” takimi liczbami: Białołęka 217, Praga Północ 191, Praga Południe 281 urzędników. Czyli my znajdujemy się po środku.
Z tym, że u nas wkrótce będzie zmiana.
Urzędnika Grzegorza Zawistowskiego zastąpi… no, właśnie – wciąż nie wiadomo kto. Zaplanowana przez PO wymiana burmistrza napotkała na opór koalicjanta (klubu Mieszkańców Bródna, Targówka i Zacisza, czyli innymi słowy Spółdzielni Mieszkaniowej „Bródno”). Wokół urzędu trwają polityczne przepychanki, a Zbigniew Poczesny, przewodniczący Rady Dzielnicy, odwleka jak może zwołanie posiedzenia owej Rady, gdyż wtedy będą musiały być przegłosowane ostateczne decyzje. Na razie liczba urzędników na Targówku zatrzymała się na liczbie 226.
JEsteś za ciency w uszach …. 1/3 pracowników to z rodziny burmistrza albo jego wasali. Nasz urząd to jedna wielka familia, w której za picie kawy od 9 do 15 zarabia się kilka tysięcy złotych.
Za dużo pasożytów, na których płaci się podatki, no i haracz za mieszkanie za swojej, ciężko utrzymywanej działce/mieszkaniu.
Od razu widać kto tam pracuje zgodnie z kwalifikacjami i po konkursie a kto z łaski i po znajomości. Są tam osoby bardzo miłe i pomocne ale i sporo biurw bez żadnych kompetencji i kwalifikacji. Wydaje im się, że jak spławią petenta albo będą zgrywać hrabiny to im przybędzie splendoru.