Autobusy jeżdżą przez środek „Ronda Balcerka”? I tak ma być

13
Share

Najdziwniejsze rondo na Targówku powstało bez zgody władz Targówka, ale za to specjalnie zaprojektowano je w ten sposób, żeby dochodziło na nim „jedynie do kolizji”…

 

Dobra – w tym tekście nie będzimy poruszać naszego postulatu nazwania absurdalnego nowego ronda u zbiegu Gorzykowskiej i Myszkowskiej imieniem Józefa Balcerka. Choć pomysł się spodobał tysiącom mieszkańców dzielnicy, ale o dziwo nie przypadł do gustu wybranym przez nich urzędnikom.

rondo_Balcerka2

Rondo u zbiegu ul. Gorzykowskiej i Myszkowskiej / fot. targowek.info

 

W tym tekście przyjrzymy się za to informacji Zarządu Dróg Miejskich, będącej odpowiedzią na interpelację radnego Miłosza Stanisławskiego (PiS), który dopytywał targówkowskich decydentów, skąd się to rondo w ogóle wzięło i dlaczego jest takie, a nie inne.

Pytanie jak pytanie. Ale jaka przyszła odpowiedź! Przyjrzyjmy się najważniejszym fragmentom pisma podpisanego przez Michała Trzcińskiego, wicedyrektora ZDM.

Wprowadzone zmiany poprzedzone były badaniami ruchu, jak również analizą wprowadzonych zmian pod kątem bezpieczeństwa i płynności ruchu.

To na pewno były dobrze i rzetelnie przeprowadzone badania. Ale zauważmy tylko, że na skrzyżowaniu Gorzykowskiej i Myszkowskiej nigdy nie było korków. A przez cały czas istnienia strony targowek.info (już ponad 3 lata) nie odnotowaliśmy tam ani jednego groźnego wypadku, choć oczywiście jakieś „stłuczki” czasem się zdarzały. Za to kilkaset metrów dalej, u zbiegu Gorzykowskiej i Radzymińskiej kilka razy ginęli potrąceni przez samochody ludzie, i sto metrów w bok, na skrzyżowaniu Myszkowskiej i Barkocińskiej, o płot przedszkola regularnie rozbijają się samochody – ale akurat w miejscu ronda przynajmniej w kilku ostatnich latach do niczego groźnego nie doszło…

Zastosowane rozwiązanie (rondo przejezdne) jest najbezpieczniejszym skrzyżowaniem jednopoziomowym. Według statystyk na tego typu skrzyżowaniach nie dochodzi do poważnych wypadków, a jedynie do kolizji.

Czy my dobrze widzimy? ZDM zbudował rondo nie po to, żeby było tu bezpiecznie (choć wcześniej całkiem bezpiecznie już było), ale żeby dochodziło „jedynie do kolizji”?! Tak, wicedyrektor ZDM naprawdę tak napisał!

Informujemy jednocześnie, że projekt organizacji ruchu, jak również konstrukcja wyspy centralnej od początku zakładały możliwość przejazdu po niej autobusów.

Fakt, takie mini-ronda budowane są w różnych miejscach w Polsce i niektórzy nawet je chwalą. Tylko dlaczego przed rondem na Gorzykowskiej stoją znaki C-12, oznaczające skrzyżowanie o ruchu okrężnym, a nie ma informacji o tym, że ten ruch okrężny nie dotyczy autobusów? I jak się ma widok autobusu, tnącego przez środek ronda przed zaskoczonymi kierowcami osobówek, do wspomnianego „bezpieczeństwa”?…

Projekt organizacji ruchu uzyskał pozytywną opinię Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji, jak również zatwierdzenie Inżyniera Ruchu m.st. Warszawy.

Bez komentarza. Na pewno te instytucje wiedzą co robią.

Jednocześnie informujemy, że zarządcą drogi jest Zarząd Dróg Miejskich i wprowadzenie zmian w organizacji ruchu nie wymaga pozwolenia Urzędu Dzielnicy Targówek, jak również nie są wymagane konsultacje społeczne.

I tu się zdziwiliśmy. Więc ani władze dzielnicy, ani sami mieszkańcy, nie mają najmniejszego wpływu na to, co dzieje się na jednym z najważniejszych skrzyżowań Targówka (tzw. Mieszkaniowego), w centralnym punkcie tzw. obwodnicy osiedla? Nawet nie muszą być o tym wcześniej informowani? Smutne…

Koszt inwestycji wyniósł ok. 80 000 zł.

I to jest najlepsza wiadomość, jaką znaleźliśmy w piśmie wicedyrektora ZDM.

80 tys. zł to mniej więcej tyle samo, ile np. kosztowała słynna swego czasu „instalacja artystyczna” ze śmieci pod urzędem dzielnicy. I aż o 1/3 mniej, niż kosztowały równie niegdyś słynne koncerty nikomu nieznanej śpiewaczki. Ale o nich nikt już prawie na Targówku nie pamięta, a solidnie zbudowane „Rondo Balcerka” (wybacznie, ale lubimy tę nazwę) zostanie z nami na zawsze!

 

13
0
Co myślisz na ten temat? Napisz swój komentarzx